Olimpia Grudziądz - Arka Gdynia 1:3 (Gawęcki 13 - Aleksander 53', Tomasik 77', Rzuchowski 87')

Olimpia: 26. Bartosz Fabiniak - 3. Adrian Bielawski, 2. Michał Łabędzki, 28. Michal Piter-Bučko, 27. Marcin Woźniak - 7. Robert Szczot (70, 33. Adrian Frańczak), 14. Dariusz Kłus (90, 25. Sławomir Mazurkiewicz), 16. Dariusz Gawęcki, 11. Marcin Smoliński (70, 6. Adam Banasiak), 9. Piotr Ruszkul - 18. Adam Cieśliński

Arka: 13. Michał Szromnik - 16. Adrian Budka, 28. Kamil Juraszek (46, 8. Marcus Vinícius), 3. Krzysztof Sobieraj, 7. Piotr Tomasik (90, 25. Paweł Wojowski) - 19. Michał Rzuchowski, 15. Radosław Pruchnik, 33. Tomasz Jarzębowski, 14. Mateusz Szwoch (81, 11. Michał Szubert), 20. Marcin Radzewicz - 22. Arkadiusz Aleksander

Końcówka rundy to czas, kiedy prawdziwe oblicze ujawniają faworyci do awansu. Wygrywa katowicka "Gieksa", a od trzech tygodni nie ma sobie równych także Arka. Żółto-niebiescy mimo przeciwności strzelają po kilka goli na mecz i wygrywają z kim i gdzie popadnie. Dzisiaj łatwo nie było, bo boisko wyglądało jakby o stan murawy dbały cztery krowy i jeden kombajn. Niemniej, odmiana oblicza zespołu jest wręcz niewiarygodna, a po meczu widzieliśmy dziś u piłkarzy autentyczną radość z tego, w jaki sposób wykonują swój zawód. Arka wygrała w Grudziądzu 3:1, mimo że długo nie zanosiło się nawet na jedną bramkę. Dyscyplina taktyczna, dobra roszada trenera w przerwie, trochę szczęścia i wróciliśmy do Gdyni z kompletem punktów. Atmosfera wokół zespołu dawno nie była tak dobra, a pomeczowa radość na pewno wzmocni więzi na linii piłkarze - kibice. Brawo panowie, dzisiaj byliśmy z Was dumni!

Pech Szromnika

Arka do meczu przystąpiła z respektem dla rywala i w pierwszej połowie widać było, że na boisku mierzą się dwaj doświadczeni przeciwnicy. Niestety, już w 13 minucie ten wyrównany pojedynek na złe tory skierował Michał Szromnik, który niefortunnie interweniował przy zagraniu piłki w pole karne i wyłożył piłkę jak na tacy Gawęckiemu. Michał ma za sobą udaną rundę, tym bardziej szkoda, że znów w meczu z tym przeciwnikiem przytrafił mu się typowy "klops" i może tylko podziękować kolegom, że uratowali mu skórę. Arka po straconej bramce nie potrafiła odpowiedzieć i zeszła na przerwę z jednobramkową stratą.

Odmienione oblicze

Druga połowa zaczęła się nieszczególnie, ale w 53 minucie wypełnionym po brzegi sektorem Arkowców wstrząsnęła euforia. Z prawej flanki dośrodkował Rzuchowski, a piłkę do bramki skierował w swoim stylu lis pola karnego Aleksander. Ostatnie tygodnie to prawdziwy renesans formy "Aleksa" i kibice Arki mogą tylko zapytać, czemu tak późno Arka sprowadziła z powrotem tego wyborowego strzelca. Kwadrans po wyrównującej bramce był bardzo trudny i trzeba przyznać, że dopisało nam ogromne szczęście. Olimpia ambitnie walczyła o bramkę na 2:1, będąc kilkukrotnie bardzo blisko powodzenia. Tego dnia jednak boiskowy fart i umiejętności były po stronie zespołu Pawła Sikory. 

Strzał życia Rzuchowskiego

Do tej pory "Rzuchu" dał się poznać jako harujący od szesnastki do szesnastki pomocnik o żelaznych płucach, ale dziś wystąpił w roli głównej pod bramką rywala. Fantastyczny tydzień (we wtorek dwa gole z Koroną) zamknął cudownym uderzeniem z blisko 40. metrów! To był absolutny majsterszyk, wolej, którego nie powstydziliby się najlepsi fachowcy w tej dziedzinie. Wcześniejsza piękna asysta przy golu na 1:1 czyni z niego bohatera meczu i stawia pytanie, czy działacze Arki mają już gotowy dla niego kontrakt z odpowiednią podwyżką? Na takich zawodnikach, ambitnych, walecznych, o określonych umiejętnościach powinniśmy budować silną Arkę i na pewno perspektywa walki o ekstraklasę oraz Puchar Polski może stanowić dla nich odpowiednie wyzwanie. Rzecz jasna, decydująca dla losów meczu była druga bramka dla Arki, gdy kontrę rozprowadził także odrodzony ostatnio Szwoch, podał do Tomasika, a lewoskrzydłowy udowodnił, że dysponuje dobrym uderzeniem i po raz czwarty wpisał się w tej rundzie na listę strzelców. Arka generalnie po przerwie zabiła rywala kontrami, bo ten element gry mógł także wykorzystać Aleksander, dobijając Olimpię w końcówce meczu.

Co dalej?

Przed nami dwa ostatnie mecze. Nie da się ukryć, że apetyty są rozbudzone do granic możliwości i każdy wierzy w sześć punktów. Czy się uda i Arka przezimuje na miejscu dającym awans? Wierzymy w to mocno i zapraszamy na ostatnie mecze 2013 roku na stadionie w Gdyni!

mazzano