Po 5 latach przerwy w końcu doczekaliśmy się upragnionej inauguracji ekstraklasy w Gdyni. Los zdecydował, że w piątkowy wieczór przyszło nam rywalizować z wisłą Kraków, co dodało smaczku temu wydarzeniu. Na trybunach euforia, na boisku piękne zwycięstwo.

Frekwencja dopisała, a 10 203 osoby na trybunach to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Zdaniem wielu, było to "minimum" - każdy inny wynik poniżej dychy byłby bardzo dużym rozczarowaniem. W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o działaniach pracowników klubu, a raczej ich braku, którzy mając sporo czasu na odpowiednią promocję tego meczu - po prostu najzwyczajniej w świecie zlali temat, wprowadzając mnóstwo zamieszania podczas dystrybucji karnetów, czy uruchamiając sprzedaż biletów kilka dni przed zaplanowanym na piątek starciem. Kto chciał zobaczyć piątkowy występ naszej drużyny, ten nie szukał na siłę argumentów przeciw, co nie zmienia faktu, że klubowi decydenci po raz kolejny zachowali się mało poważnie. Kontynuując - warto nadmienić, że tym razem wyjątkowo nie słychać było głosu naszego "ulubionego" spikera - to chyba "zasługa" słabszego nagłośnienia. Oby tak dalej! W tej kwestii prosimy nic nie zmieniać.

 

Nie licząc początkowego słabszego wykonania Roty, wspomniana wcześniej atmosfera była rewelacyjna. Gorący doping niósł się od pierwszych minut, a pozytywne wydarzenia na boisku podnosiły temperaturę. Przewodnie hasło "zero litości, połamcie tym kurwom kości" piłkarze wzięli sobie mocno do serca. Finał był oczywisty - "trójka do zera i Arka żegna frajera!". Tak walczącą drużynę chcemy oglądać w każdym spotkaniu - wówczas wynik będzie sprawą drugorzędną, choć nie ukrywamy - liczymy na równie korzystne rozstrzygnięcia, co w miniony piątek. Tego dnia z nami na trybunach obecni byli przedstawiciele zgód - między innymi kibice Cracovii (z flagą Jude Gang). Oprawy co prawda nie było, natomiast w przerwie meczu grupa Ultras Arka apelowała do wszystkich o pomoc i wpłacanie pieniędzy na ich działalność. Bez Waszego wsparcia o efektowne pokazy będzie bardzo trudno. Jeśli chodzi o przyjezdnych, to można powiedzieć tylko tyle, że byli, w 93 osoby - pojawili się w trakcie pierwszej połowy, coś pokrzyczeli, wywiesili jedną flagę i to wszystko.

Na sam koniec do działaczy. Na krok nie dorównujecie piłkarzom, którzy na boisku zostawiają swoje serducha. Wam te wartości są zupełnie obce. Weźcie się w końcu do uczciwej, rzetelnej pracy, tak by miało to ręce i nogi. Żeby było mniej powodów do narzekań. Może też czas najwyższy spojrzeć sobie w twarz i zadać sobie pytanie - czy tak ma wyglądać ekstraklasa? W myśl zasady - będzie co będzie, samo się zrobi, nakręci. Do roboty!