Arka Gdynia - Wisła Płock 4:2 (Abbott 29', 48', Wojowski 79', Siemaszko 82' - Lebedyński 37', 90')

Arka: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Alan, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Michał Nalepa M (88' Damian Mosiejko M) - Marcus da Silva, Rafał Siemaszko (85'  Grzegorz Tomasiewicz M), Rashid Yussuff (74' Paweł Wojowski) - Paweł Abbott.

Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński (68' Wojciech Łuczak), Bartłomiej Sielewski, Patryk Stępiński M - Piotr Wlazło, Maksymilian Rogalski - Damian Piotrowski, Dimityr Ilijew (83' Piotr Mroziński), Arkadiusz Reca M (78' Dominik Kun) - Mikołaj Lebedyński.

Żółte kartki: Alan, Łukasiewicz, Socha (Arka) - Rogalski, Stępiński (Wisła)

Widzów: 6179

Czekaliśmy na ten dzień. Całą rundę Arka prezentowała się bardzo dobrze (ok, był krótki moment kryzysu), ale dopiero dziś zespół postawił swoisty stempel na swojej grze. Dziś chyba kazdy kibic Arki uświadomił sobie, że w Gdyni został zbudowany zespół na miarę ekstraklasy i każda kolejka powinna, ba, musi, przybliżać nas do tego celu.

6179 - rekord frekwencji w tym roku. Udowodniliśmy całej lidze, że nie mamy sobie równych. Arka to klasa sama w sobie na pierwszoligowym podwórku. Dziś, jak zwykle ostatnio, do naszego poziomu w stu procentach dopasowali się piłkarze. Arka zagrała koncertowo. Z rozmachem, swobodą i odpowiednią koncentracją. Lider I ligi próbował narzucić swój styl gry, ale za każdym razem gdy zbliżał się do naszego pola karnego nadziewał się na zabójczą kontrę. O ich wykończenie zadbał profesor atakowanego pola karnego - Paweł Abbott.

Od pierwszych minut tempo było szybkie, piłka przemieszczała się pomiędzy kolejnymi zawodnikami, ale sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Po okresie przewagi "Nafciarzy" do głosu doszła Arka. Akcję lewą stroną przeprowadził chyba najlepszy, obok Abbotta, na boisku Marcin Warcholak, ostro wstrzelił piłkę w pole bramowe, gdzie błąd popełnił wyraźnie lubiący Arkę Seweryn Kiełpin. Do odbitej przez niego piłki dopadł nasz supersnajper Paweł Abbott i na luzie zapewnił Arce prowadzenie. Goście zareagowali pozytywnie na straconą bramkę i z każdą minutą coraz bardziej naciskali Arkowców. W 37 minucie piłka jakimś cudem dotarła do Mikołaja Lebedyńskiego, a ten strzałem pod poprzeczkę pokonał Konrada Jałochę. Jeszcze przed przerwą Abbott mógł dać Arce ponownie prowadzenie, ale w ostatniej chwili został zablokowany.

Druga połowa to już koncert w wykonaniu żółto-niebieskich. Nie minęły trzy minuty, a do świetnego podania Michała Nalepy ruszył Abbott i gdy wydawało się, że "Pawka" zaplątał się w dryblingu, zdołał oddać niesygnalizowany strzał na długi słupek. Kiełpin tylko odprowadził piłkę wzrokiem, a ta wtoczyła się do bramki tuż przy słupku. Tym razem Wisły nie było stać już na nic, a Arka wyprowadzała kolejne ciosy. W 79 minucie Warcholak popisał się cudownym prostopadłym podaniem, a dający dziś dobrą zmianę Wojowski minął Kiełpina i skierował piłkę do pustej bramki. Ledwie kilka minut później było 4:1. Po rzucie rożnym strzał z bliskiej odległości oddał Siemaszko, a Kiełpin znów nie zdązył z interwencją. W doliczonym czasie gry raz jeszcze ukąsił Lebedyński, ale ten gol w praktyce nie miał żadnego znaczenia. Arka po świetnym meczu wygrała zasłużenie 4:2 i zimę spędzi najprawdopodobniej na 2. miejscu w tabeli.