Arka jechała do Łodzi z nastawieniem na walkę o zwycięstwo, które wprowadziłoby żółto-niebieskich do strefy baraży o awans i jednocześnie pozwoliłoby zmniejszyć stratę do swojego dzisiejszego przeciwnika do siedmiu punktów. Było jednak wiadomo, że o komplet oczek nie będzie łatwo - Widzew jeszcze w tym sezonie nie przegrał na własnym stadionie, a w 10 meczach przy al. Piłsudskiego zanotował 8 zwycięstw i 2 remisy. Z kolei podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali ostatnie cztery pojedynki poza Gdynią. Szkoleniowiec gdynian zgodnie z przewidywaniami rozpoczął, desygnując do boju drużynę w ustawieniu z trójką obrońców i wahadłowymi. Janusz Niedźwiedź postawił na analogiczną strategię. Jeśli chodzi o wybory personalne, to po obu stronach obyło się bez większych zaskoczeń.

Znacznie lepiej w mecz weszli piłkarze Tarasiewicza. Już w 2. minucie Wrąbel musiał interweniować po próbie Kobackiego. Cztery minuty później było już 1:0 dla Arki. Stępiński sfaulował dynamicznie biegnącego z piłką Adamczyka 30 m od bramki Widzewa, a sędzia Przybył podyktował rzut wolny dla gdynian. Podczas gdy wszyscy na stadionie nastawiali się na dośrodkowanie, Deja kropnął niemożliwie prosto w samo okno bramki łodzian. Po bramce kolejki i strzale, po którym nie było czego zbierać, żółto-niebiescy wyszli na prowadzenie. W 9. minucie gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, ale Zieliński w doskonałej sytuacji przestrzelił głową. Po kolejnych dziewięciu minutach Czubak odnalazł się na prawej stronie, dostarczył futbolówkę w pole karne, a tam zameldował się Kobacki, który jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po upływie pół godziny gry Stępień przeprowadził indywidualną akcję na prawej flance, wpadł w szesnastkę Widzewa, spróbował uderzenia po długim rogu, ale nie zdołał przymierzyć w światło bramki. W 38. minucie Milewski głupio sfaulował Gołębiowskiego 30 m od własnej bramki i łodzianie otrzymali rzut wolny. Do futbolówki podszedł sam poszkodowany i wykorzystał złe ustawienie muru oraz zasłonięcie Krzepisza, lokując piłkę przy lewym słupku bramki Arki. Po strzelonym golu do głosu doszli zawodnicy Niedźwiedzia, ale nie zdołali już wygenerować sobie klarownych, czystych okazji bramkowych. Do przerwy w Łodzi mieliśmy remis.

Druga połowa zaczęła się od huraganowych ataków żółto-niebieskich. W 50. minucie Tanżyna zatrzymał piłkę ręką po strzale Stępnia i sędzia Przybył wskazał na wapno. Do piłki ustawionej 11 m od bramki Wrąbla podszedł Adamczyk i choć jego intencje wyczuł golkiper Widzewa, to futbolówka przełamała ręce bramkarza i znalazła drogę do siatki, tym samym zapewniając ,,Adamsowi" siódmego gola w sezonie, a Arce powrót na prowadzenie. Pięć minut później było już 3:1. Adamczyk fantastycznie zagrał technicznie w pole karne, wyprowadzając w pole trzech piłkarzy gospodarzy, futbolówka spadła na wolne pole kilka metrów od linii bramkowej, tam doskoczył do niej Czubak i delikatnym dziubnięciem skierował do siatki, również zdobywając swoją siódmą bramkę w sezonie. Po kolejnych dwóch minutach Adamczyk raz jeszcze udowodnił, że ta liga jest dla niego za ciasna. Kapitalnym podaniem z własnej połowy reżyser gry Arki wyprowadził Kobackiego sam na sam z Wrąblem, a ten włączył wyższy bieg, odjechał łódzkim obrońcom jak TGV, wpadł w szesnastkę i strzałem przy dalszym słupku nie pozostawił bramkarzowi złudzeń, strzelając szóstego gola w rozgrywkach, podwyższając wynik na 4:1 i w zasadzie nokautując Widzew. RTS nie zamierzał składać broni. Szczęścia dwukrotnie próbował Kun, raz Hansen, ale bez powodzenia. W 71. minucie powinno być 5:1. Czubak przepchnął Nowaka, wygrał pozycję, ograł stopera Widzewa, wyszedł sam na sam z Wrąblem, ale jego strzał o centrymetry minął prawy słupek. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić... Minutę później Pawłowski próbował się przedrzeć prawą stroną, po czym dośrodkował, przeciągając centrę w kierunku lewej strony pola karnego. Tam znalazł się wprowadzony w drugiej połowie Nunes i świetnym, mocnym strzałem z ostrego kąta zapakował futbolówkę do siatki Krzepisza i zrobiło się 2:4. Chwilę potem mogła paść bramka kontaktowa, jednak Krzepisz znakomicie poradził sobie z próbą Pawłowskiego. W odpowiedzi Aleman ograł obrońców RTS-u w jego polu karnym, dograł przed bramkę, futbolówka trafiła do Kobackiego, a ten z ostrego kąta w ostatniej chwili został wyblokowany. W 82. minucie Arka ustaliła wynik. Hansen kopnął Bunozę w swoim polu karnym i arbiter Przybysz podyktował drugą ,,jedenastkę" dla żółto-niebieskich. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł tym razem Aleman, a po chwili Ekwadorczyk bawił się z Wrąblem - mięciutką podcinką w stylu Antonina Panenki upokorzył golkipera gospodarzy i przywrócił gdynianom trzybramkowe prowadzenie. Piąte trafienie ostatecznie zdławiło wszelkie nadzieje po stronie podopiecznych Niedźwiedzia. Arka wygrała pewnie i przekonująco.

Piłkarze Tarasiewicza zainaugurowali rundę wiosenną w najlepszy możliwy sposób. Ich gra przypominała jesienne starcie z łodzianami w Gdyni - z tym, że tym razem pokazali jeszcze więcej intensywności. Nie licząc ostatniego kwadransa pierwszej połowy i kilkunastu minut w drugiej części spotkania (w wyniku rozluźnienia przy stanie 4:1), Arkowcy całkowicie zdominowali wicelidera I ligi. Byli agresywni w odbiorze, precyzyjni w rozegraniu, umiejętnie i z wyczuciem zagęszczali środek pola, biegali blisko siebie, nie stwarzali niepotrzebnych odstępów, a różnica w inklinacjach technicznych pomiędzy zawodnikami obu drużyn dopełniła dzieła zniszczenia. Widzew został całkowicie zdemolowany. Strzelić pięć goli na terenie rywala, który nie przegrał dotąd żadnego meczu na własnym boisku, a w 10 meczach wywalczył 26 punktów, to olbrzymi wyczyn. To była Arka energetyczna, Arka intensywna, Arka błyskawiczna. Taką drużynę chcemy oglądać przez całą rundę. W tabeli żółto-niebiescy awansowali na 4. miejsce, ale ich bezpośredni rywale mają jeszcze spotkania w tej kolejce do rozegrania. We wtorek o 20:45 gdynianie podejmą na Stadionie Miejskim Raków Częstochowa w ćwierćfinale Pucharu Polski. Ponieśmy ich głośnym dopingiem do półfinału!


Widzew Łódź - Arka Gdynia 2:5

Bramki: Gołębiowski 38', Nunes 72' - Deja 6', Adamczyk 50' (k), Czubak 55', Kobacki 57', Aleman 82' (k)

Widzew: Wrąbel - Stępiński, Nowak, Tanżyna (79' Kreuzriegler) - Zieliński, Hanousek, Kun, Danielak (61' Hansen), Pawłowski, Gołębiowski (79' Karasek) - Montini (61' Nunes).

Arka: Krzepisz - Marcjanik, Bunoza, Dobrotka - Stępień, Milewski (90' Bednarski), Deja, Aleman, Adamczyk (90' Skóra), Kobacki (85' Zmorzyński) - Czubak (88' Siemaszko).

Żółte kartki: Stępiński, Tanżyna, Gołębiowski, Pawłowski - Marcjanik.

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Frekwencja: 17 012.