#1 Sezon 2008/2009 | Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 0:1

Prowadzona przez Czesława Michniewicza Arka do derbowego meczu z Lechią przystępowała wówczas po wysokiej porażce w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Kraków (0:4) i wcześniejszym odpadnięciu z Pucharu Polski z Odrą Wodzisław Śląski (1:2). W ramach ciekawostki warto przypomnieć, że w trakcie wspomnianego pucharowego starcia swoją jedyną bramkę w Żółto-niebieskich barwach zdobył golleador rodem z portugalskiej ekstraklasy – Marcin Chmiest. Przeciwko biało-zielonym powszechnie lubianego w Gdyni napastnika zabrakło na boisku - zagrali między innymi Marcin Wachowicz i Zbigniew Zakrzewski, a więc w ogólnym rozrachunku całkiem bramkostrzelny duet graczy, czy niedoszła gwiazda reprezentacja Polski Marcin Pietroń. Przeciwnicy w swoim składzie mieli za to wyższego o zaledwie trzy centymetry od Patryka Kuna – Pawła Buzałę. Jak się później okazało, autora zwycięskiej bramki dla Lechii - rozpoczynając przy okazji dziesięcioletnią gehennę Arki – trwającą niestety do dnia dzisiejszego. Do końca 2008 roku Lechiści wygrali zaledwie dwa z 14 meczów, ale z Gdyni wspomnienia mają bardzo dobre.

#2 Sezon 2009/2010 | Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:2

Nieco ponad rok później doszło do kolejnej ligowej batalii z BKS-em. Tym razem dowodzony przez Dariusza Pasiekę zespół Żółto-niebieskich nie był stanie otrząsnąć się po… kolejnym pożegnaniu się z Pucharem Polski (porażka w 1/8 finału z Jagiellonią Białystok po dogrywce), przegranej w Bełchatowie i remisie w Gliwicach z Piastem. Z Lechią też nie wygrał, a zaskoczyli nas… przebywający na boisku raptem 20 minut Paweł Zabłocki (gol w 6. minucie – co oczywiste, jedyny w całym sezonie, akurat przeciwko Arce) oraz Ivans Lukjanovs, który wszedł na boisko właśnie w miejsce Zabłockiego. I cóż, Łotysz wirtuozem futbolu w Polsce nie był, o czym świadczy fakt, że w 77 ligowych występach zaledwie pięć razy wpisał się na listę strzelców – tradycyjnie choć raz w Gdyni przy ul. Olimpijskiej. Honorowe trafienie dla naszej drużyny zanotował wspomniany przy okazji poprzedniego starcia z Lechią - Wachowicz. Ta sztuka nie udała się natomiast bułgarskim tuzom – Lubomirowi Lubenowi i Stojko Sakalijewowi, o których świat już zapomniał, a my w ciągu roku zaliczyliśmy drugą porażkę w derbach.

#3 Sezon 2010/2011 | Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 2:2

W końcu przyszedł niezapomniany sezon 2010/2011, po zakończeniu którego na kilka dobrych lat zniknęliśmy z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Za sprawą końcowego wyniku meczu z Lechią? I tak, i nie, choć fakty są takie, że straconych punktów w derbowym spotkaniu w Gdyni zabrakło nam do utrzymania (ale gdybanie zostawmy forumowym ekspertom i skupmy się na rzeczywistości). Jak dobrze pamiętamy, dla nas był to okres, w którym na palcach jednej ręki można było policzyć polskich zawodników odgrywających jakąś rolę w zespole. Jak czas pokazał (późniejsze i wcześniejsze mecze również), nie miało to żadnego znaczenia – z Polakami w składzie i z obcokrajowcami nie byliśmy zdolni wygrać. Jeśli wracamy do tamtych wydarzeń, to pierwszą rzeczą, która przychodzi nam na myśl jest brazylijski bramkarz Marcelo Moretto, który potrafił wyciągnąć „11” wykonywaną przez samego Ronaldinho w Champions League, ale ze strzałami Pawła Nowaka i Luka Vucki nie był w stanie sobie poradzić. Sympatyczny Brazylijczyk w trzy miesiące zdążył złapać cztery żółte kartki, „przyjąć” 28 bramek (w tym dziesięć w ostatnich dwóch meczach) i spuścić klub z ligi – razem ze swoimi kolegami z boiska i ludźmi z klubu. Ten obraz pozostał nam w pamięci, podobnie jak dwie stracone bramki – w 89. minucie i mocno doliczonym już czasie gry. Na stadionie zapanowała cisza, która trwała kilka lat.

#4 Sezon 2016/2017 | Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:1

Ponad pięć lat czekaliśmy na kolejne emocje związane z pojedynkiem elektryzującym całe Trójmiasto i Pomorze. Poprzedni sezon wszyscy dobrze pamiętamy. W przeciwieństwie do wcześniejszych meczów z BKS-em, tym razem sam wynik został przyjęty raczej w kategoriach zdobytego punktu – nie był to remis zwycięski, nie był to też remis przegrany – po prostu punkt. Dla Lechii brak wygranej w Gdyni (mimo prowadzenia i optycznej przewagi) oznaczał co by nie mówić – znalezienie się poza podium na koniec sezonu, choć to może i naciągana teoria. Jednak coś w tym jest (zwycięstwo w Pucharze Polski dopięło swego). Nam cenny punkt dał pozytywny wariat z Lubina – Adrian Błąd, który wszedł na boisko, znalazł się w odpowiednim miejscu, podjął decyzję i stadion oszalał. W Gdyni wielkiej kariery Adi nie zrobił. Dziś odbudowuje swoją pozycję w GKS-ie Katowice i robi to naprawdę nieźle – zwłaszcza w rundzie rewanżowej. Takich „wariatów” w Arce cały czas potrzeba, ale oprócz tego mądrej głowy, która to wszystko poukłada i w końcu sprawi, że będziemy mogli cieszyć się z triumfu.

#5 Sezon 2017/2018 | Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 0:1

Bieżącego sezonu nie ma najmniejszego sensu przypominać, bo każdy pamięta ile wtedy znaczyła Lechia i jaki wpierdol zaliczyła kilka dni wcześniej w Gdańsku z Koroną Kielce (0-5!!!). Zresztą, podobna sytuacja miała miejsce przed ostatnimi derbami na terenie rywala, który nie wygrał 11 kolejnych meczów – aż do 7 kwietnia, kiedy w 39 minut ekipa Leszka Ojrzyńskiego potrafiła się skompromitować jak nigdy wcześniej.

Przed nadchodzącym meczem przypomnieliśmy pięć ostatnich spotkań derbowych w Gdyni w rozgrywkach Ekstraklasy. Nasz bilans to dwa remisy i trzy porażki. Czas wreszcie przerwać dziesięcioletnią gehennę. Weźcie się kurwa mać w garść, zagrajcie w końcu derby tak, żeby trzy punkty zasiliły nasze konto. Zróbcie coś pożytecznego dla siebie, dla Klubu i dla nas. Rok temu pomogliśmy Lechii nie zagrać w europejskich pucharach. Teraz warto byłoby pozbawić ich punktów i pomóc im w znalezieniu się na jednym z dwóch ostatnich miejsc. Jednak wbrew pozorom nie chodzi o rywali. Priorytetem zawsze była i będzie Arka, więc wszyscy - od właściciela, prezesa, ludzi z klubu, przez sztab szkoleniowy, a na samych piłkarzach kończąc - bierzcie się do roboty i po prostu wygrajcie w piątek. Ku chwale ARKI!