Grzegorz Niciński:

Z Zagłębiem kilku zawodników zagrało poniżej oczekiwań. Jeśli chodzi o Mateusza Szwocha, w drugiej połowie pokazał się z lepszej strony. Liczę na jego lepszą dyspozycję, tak jak większości zawodników.Wymagać więcej powinniśmy od całej kadry. To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu, ani nie był wybitny w wykonaniu Zagłębia Lubin. Ten mecz wyglądał blado i nie ma się co oszukiwać, szwankowała nasza gra i mam tego świadomość.

Mieliśmy problem z przejściem z fazy obrony do ataku. Traciliśmy piłki i wracały one do Zagłębia. W pierwszej połowie mieli przewagę w posiadaniu piłki, w drugiej to się wyrównało. Nie spodziewaliśmy się, że możemy zagrać tak niedokładnie. To rzutowało na obraz tej pierwszej połowy.

Dominik Hofbauer wraca, ale sam meczu nie wygra. Miał niezły moment w meczu z Legią, ale cały zespół musi zagrać lepiej, jeśli chce się pokusić o 3 punkty. Wiem o tym, że cały zespół stać na lepszą grę, stąd lekkie rozgoryczenie. Pokazaliśmy niejednokrotnie, że możemy konstruować akcje i stwarzać sobie sytuacje bramkowe.

Luka Zarandia doznał kontuzji z Gryfem Wejherowo. Jest to uraz stawu skokowego. Jeśli chodzi o Rafała Siemaszkę nie był zdolny do gry na sto procent. Borykał się z problemem mięśniowym. Trenuje i być może będzie brany pod uwagę do jutrzejszego meczu. Krzysiek Sobieraj rozchorował się, brał antybiotyki, od 2 dni jest w treningu.

Jeśli chodzi o Miro Bożoka, nie uważam, żeby zagrał słabe zawody z Legią i nie było powodu, aby dokonywać nagle rewolucji w składzie. W tamtym meczu nie odbiegaliśmy od Legii. Miro jest naszym kapitanem, nie raz pokazał, że może budować drużynę. To ważna postać, ale zgadzam się, że stać go na lepszą grę.

Jesteśmy po analizie meczu, wiemy co szwankowało. Musimy punktować, liga się toczy szybko. Za nami dwie kolejki, przed nami trzecia ważna jutro. Wiemy już jak zagramy i w jakim składzie. Co do personalnych decyzji dowiecie się Państwo przed samym meczem. 

Nie jest sztuką rzucić się na drużynę. Mecze w tamtej rundzie z Wisłą czy Jagiellonia pokazały , że zagraliśmy odważnie, przegraliśmy bardzo wysoko. Nie sztuką jest wyjść, zaatakować 20 minut i przegrać mecz 5:0 i mówić, ale fajnie, bo coś tam zrobiliśmy… Zgodzę się, że w meczu z Zagłębiem szwankowała nasza gra po przechwycie piłki. Mieliśmy dużo strat i piłki wracały do przeciwnika, który konstruował akcje. Mimo słabszego występu stworzyliśmy sobie w drugiej połowie kilka sytuacji i można było ten mecz zremisować. To już poza nami i trzeba myśleć o tym co nas czeka.

Przed nami trudne mecze, ale o tym doskonale wiedzieliśmy i jesteśmy na to przygotowani.

Wyniki Korony robią wrażenie. Korona punktowała jednak u siebie. Na wyjazdach zanotowała 8 porażek. Jest to niewygodny zespół. Dobrze wystartował, przyglądamy się tej drużynie. Wiemy, że gra bardzo agresywnie i że czeka nas trudne zadanie.

Przemek Stolc jest z nami długo. Solidnie pracuje na swoją pozycję w drużynie. W czasie okresu przygotowawczego grał regularnie na środku obrony. Te gry wypadły na tyle dobrze, że w razie urazów, kontuzji podjęliśmy decyzje. Wiedzieliśmy, że go na to stać i nikt nikogo nie wrzucał na przysłowiową minę. Jest konkurencja na tej pozycji. Jest Dawid Sołdecki, Krzysiek Sobieraj, Michał Marcjanik i Przemek Stolc. W innych meczach może to się zmieni.

Napastnika rozlicza się z bramek. Statystyki nie przemawiają za Josipem Barisiciem, który grał w 2 meczach. Z Legią dochodził do sytuacji, z Lubinem nie. Przemek Trytko wszedł i dal sygnał do ofensywy z Darkiem FormelląYannickiem. Jest jeszcze Rafał Siemaszko. Z podsumowaniami bym się jeszcze wstrzymał. Chcę im dać jeszcze trochę czasu, liczę na to, że przełamią się i strzelą bramki. Rafał trenuje, a decyzje dotyczące 18-stki  podejmiemy przed spotkaniem. Każdy musi być „pod bronią".

Ustawienia zmieniają się podczas meczu. Najważniejszy jest wynik i dobro drużyny. Czasami trzeba zareagować i kogoś ściągnąć. Celem jest zwycięstwo i punkty. Musimy zaatakować, stworzyć sobie sytuacje i plan na ten mecz mamy.

Nie narzekamy, że musimy trenować na sztucznym boisku, a nie naturalnym. Przed Lubinem trenowaliśmy na naturalnej nawierzchni, teraz opady deszczu komplikują temat. Jesteśmy profesjonalistami, musimy się dostosować. Tak ma większość klubów w Polsce. Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia wejdziemy na naturalne boisko, bo tam zawodnicy czują się najlepiej.

Adam Marciniak:

Co do słów krytyki nie odniosę się, gdyż nie wiem kto jest ich źródłem. Skupiam się na tym, co do mnie mówią trenerzy. Podczas tych dwóch spotkań trenerzy mieli konkretne uwagi i ja wyciągam wnioski. 

Jeśli spojrzymy na wyniki i na to co pokazaliśmy w 1. połowie z Zagłębiem, to oczywiste, że nie jestem zadowolony. Tych podań niedokładnych było sporo. Mogę powiedzieć, że po okresie przygotowawczym tak ja, jak i reszta chłopaków czujemy się dobrze i uważam, że każdy z nas jest świetnie przygotowany do rundy.

Siły nam nie brakuje, roboty taktycznej też zrobiliśmy tyle co potrzeba. Kwestia, żeby to sprzedać na boisku. W 2. połowie w meczu w Lubinie pokazaliśmy, że potencjał jest i teraz trzeba tak zagrać od początku. Nie zgodzę się, że coś jest nie tak. Lubin w 1. połowie nie stworzył sobie sytuacji. U nas wszystko dobrze wyglądało do momentu odbioru piłki, był potem problem, że podawaliśmy niedokładnie.

Ja robię swoje, nie zastanawiam się nad opiniami. Staram się dawać trenerom sygnał, że jestem do dyspozycji, a decyzje co do składu podejmują trenerzy.

Yannick Sambea:

Nie wiem, czy będę grał, czy będę na ławce. To nie będzie decyzja moja. Ja jestem gotowy do gry. Zobaczymy jutro. Jesteśmy szczęśliwi, że Dominik jest gotowy do gry i wraca. On jest ważnym zawodnikiem dla naszej drużyny.