Historia Pawła to gotowy scenariusz na chwytający za serce film. Historia niezwykła, bo opowiada o jednym z nas. Człowieku, który każdy dzień zaczyna od informacji o ukochanym klubie, a gdy wychodzi ze stadionu, zaczyna odliczać godziny do kolejnego meczu. O Pawle na wstępie musicie wiedzieć jedno. Paweł nie widzi. Reszty dowiecie się za chwilę.

Sobota, 16:00. 1,5h do meczu.

Z Pawłem spotkaliśmy się ponad 2 godziny przed meczem. Chcieliśmy w ciszy i spokoju wysłuchać go, by jak najlepiej zrozumieć jego fenomen. Nagle sprawy nabrały rozpędu. Zmierzający na przedmeczową odprawę trener Grzegorz Niciński zauważył nas i szybko połapał się w czym rzecz. - Mamy teraz odprawę, ale dajcie nam pół godziny i zabieramy Pawła do szatni. W zespole szybko rozniosła się informacja o Pawle. Wszyscy podeszli przywitać się z naszym gościem, wpuścili go do swojego świętego miejsca, gdzie nikt z zewnątrz nie ma prawa wstępu. Michał Nalepa wcielił się w rolę opiekuna i wyszedł razem z Pawłem na środek murawy.

Szok i radość w serduchu. Miałem ciche marzenie, żeby wejść do szatni z drużyną, ale jadąc na mecz, nie przypuszczałem, że uda to się dzisiaj.  Niesamowite uczucie. Michał Nalepa to mój ulubiony zawodnik i to było niesamowite, gdy zabrał mnie na boisko i rozmawialiśmy.


Świat zawalił się Pawłowi na głowę w czerwcu 2009 roku. Do tego czasu funkcjonował jak każdy z nas. Miał talent do piłki. Grał na prawym skrzydle w Zatoce Puck. Wyróżniał się na tyle, że pewnego dnia pojechał na sprawdzian do... Arki Gdynia. Pamięta to dobrze. Drużyna rocznika 1989, trener Artur Górski. Niestety, marzenia o grze w piłce musiał szybko porzucić na rzecz pracy. Proza życia. Przerwało ją pewne straszne wydarzenie...

Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Byliśmy na dyskotece w Pucku. Wyszedłem zapalić. Pod lokalem stała moja siostra i wokół niej mnóstwo ludzi. Zapaliłem i zobaczyłem, że jest awantura, jakiś łepek uderza moją siostrę w twarz. Stanąłem w jej obronie. Skończyło się tak, że obudziłem się dwa dni później w szpitalu. Gdy otworzyłem oczy, widziałem jak przez mgłę...

Diagnoza lekarzy była najgorsza z możliwych. Zanik nerwu wzrokowego. Uszkodzenie było na tyle silne, że Paweł stopniowo tracił wzrok. Przestał widzieć w styczniu 2010 roku. Dziś nie ma problemów z opowiadaniem o tym. Wielki wpływ na to miała pomoc psychologa, długie godziny spotkań pomogły mu w dojściu do siebie. Gdy Paweł usłyszał diagnozę, nie wychodził przez trzy miesiące z domu. Stale ktoś się nim opiekował, co i tak nie uchroniło go od kłopotów. Ma za sobą próby samobójcze, poważne problemy z alkoholem. Długo nie radził sobie z nową rzeczywistością.

W pewnym momencie po Pucku rozniosła się plotka, że Paweł udaje. Sporo osób w to uwierzyło. Nie wytrzymywał, gdy to słyszał, zdarzały się nerwowe reakcje. Słuchając go, mamy świadomość, że życie składa się z problemów i „problemów”. W naszym środowisku kibiców często mówi się o różnych przeciwnościach, ale te, które Paweł pokonuje każdego dnia wykraczają poza wszelką skalę. On udowadnia, że można wszystko. W zeszłym sezonie sam wsiadł do pociągu i ruszył na mecz Arki. Dopiero w Gdyni na dworcu odebrał go brat, także wielki kibic Arki.

Kocham ten klub. Ciągnie mnie coś do Arki. Byłem na spotkaniu na Ejsmonda i jechałem z ciekawością, jak niesie się tam doping. Ciarki mnie przeszły, gdy usłyszałem to echo. Zdarzyło mi się nawet samemu pojechać pociągiem na mecz Arki. Normalnie jeździmy z Pucka większą ekipą, czasami sobie wypijemy jakieś piwko przed meczem, porozmawiamy, ale ten jeden raz musiałem dojechać sam do Gdyni. Jakoś sobie poradziłem...


 

Paweł nie unika odpowiedzi na trudne pytania. Przyzwyczaił się do nich i jest otwarty na każdy temat. Opisał nam jak osoba niewidoma odbiera mecz piłkarski. Na mecze Arki uczęszcza regularnie, a w październiku zamierza sprawdzić jak dźwięk roznosi się po Stadionie Narodowym. To jego kolejny cel do zrealizowania. Mecz Polska - Irlandia w el. Mistrzostw Europy. Sytuacja finansowa nie pozwala mu na realizowanie wszystkich marzeń. Wkrótce dostanie w prezencie od kibiców karnet na Arkę.

Uwielbiam być w tłumie, gdzie każdy śpiewa. Po reakcji kibiców wiem, co się dzieje na boisku. Jak jest wrzawa i krzyk radości to wiem, że padł gol i cieszę się razem ze wszystkimi. Jak jęk zawodu to wiem, że Arka nie wykorzystała sytuacji. Osoby, które jeżdżą ze mną na Arkę zawsze po golu opisują mi jak padł, nie muszę już ich zamęczać pytaniami (śmiech). Zresztą, na „Górce” zajmujemy się dopingiem i w czasie meczu nie ma czasu na dłuższe rozmowy. Dopiero jak wracamy do Pucka jest czas pogadać o meczu.

Wracając z meczu, Paweł zdradził nam, że przed spotkaniem z nami nie spał od 5 rano. Zastanawiał się czy kibiców interesuje to, co ma do powiedzenia, czy zaciekawi ich jego historia. Po spotkaniu z drużyną i wygranej Arki, jesteśmy pewni, że za nim kolejna niedospana noc. Jak sam mówi, osoba niewidoma odbiera zdecydowanie mocniej bodźce z zewnątrz. Chłonie wszystkie dźwięki i emocje. A tych w sobotę nie brakowało. Nie czuję się kimś wyjątkowym, dlatego tak wzruszyłem się, gdy usłyszałem, że moje zdjęcie pojawiło się na Waszej stronie i nawet Michał Nalepa udostępnił je u siebie na Facebooku. Jeśli kogoś, kto ma podobne problemy, zainspiruję do działania, to będę szczęśliwy... - kończy nasz Bohater.

Wysłuchali: Wojciech, Mateusz, Karolina, niko, mazzano
Tekst: mazzano
Zdjęcia: Wojciech