Arka Gdynia 1-1 Zawisza Bydgoszcz (Tshibamba 8' - Tarnowski 89')

Arka Gdynia: 1. Andrzej Bledzewski - 3. Łukasz Kowalski (79, 13. Piotr Robakowski), 23. Maciej Szmatiuk, 17. Mateusz Siebert (79, 6. Tomasz Sokołowski), 29. Robert Bednarek (79, 8. Bartosz Brodziński) -  10. Lubomir Lubenow (46, 11. Tadas Labukas), 27. Marcin Budziński (60, 4. Adrian Mrowiec), 20. Bartosz Ława (64, 25. Filip Burkhardt), 19. Miroslav Božok (72, 37. Wojciech Wilczyński) - 22. Joël Omari Tshibamba (72, 31. Paweł Czoska), 9. Przemysław Trytko (46, 15. Stojko Sakalijew).

Zawisza Bydgoszcz: 46. Artur Gajewski (46, 1. Andrzej Witan) -  20. Cezary Stefańczyk, 16. Tomasz Midzierski (46, 16. Krzysztof Szal), 6. Marcin Łukaszewski, 22. Tomasz Warczachowski (63, 8. Marcin Kozłowski) - 14. Szymon Maziarz (46, 4. Rafał Piętka), 2. Maciej Dąbrowski, 25. Tomasz Szczepan (75, 5. Batata), 17. Tomasz Podgórski (60, 10. Marcin Tarnowski) - 11. Andrzej Rybski, 21. Jacek Magdziński (72, 9. Jakub Bojas).

Sędziował: Jacek Grzybek (Gdańsk).
Widzów: 3000.

 

Sparing z Zawiszą Bydgoszcz miał dać odpowiedź w jakim miejscu znajduje się Arka na tydzień przed inauguracją wiosennej części rozgrywek i niestety odpowiedź na to pytanie brzmi mało optymistycznie. Argument o tym, że naszych piłkarzy spaliła presja, bo rzadko zdarza się by mecz towarzyski był rozgrywany przed 3-tysięczną widownią jest mało przekonujący, bo najlepsi w naszym zespole byli nowi piłkarze, dla których był to gdyński debiut.

Początek mecz zwiastował ostre strzelanie, bo już po 10 minutach Arka prowadziła 1:0 po świetnym zagraniu Budzińskiego, starcie do piłki Tshibamby i precyzyjnym wykończeniu. Takich akcji brakowało jesienią, to pewne. A Joel był wyjątkowo w tej części gry aktywny i może być z niego naprawdę dobry napastnik w przyszłości. Jednak im dłużej trwał ten mecz tym bardziej słabł doping, a z boiska wiało nudą. Piłkarze niestety nie zadbali o to by w ten zimny wieczór rozgrzać niespotykanie liczną publiczność jak na mecz ledwie towarzyski. Nieźle co prawda prezentował się na lewej flance Miroslav Bożok, lecz brakowało mu nieco wsparcia Robert Bednarka i aktywności Przemka Trytki, który grał w ataku po jego stronie, ale dziś zwyczajnie przeszedł obok meczu. Z prawej strony Dariusz Pasieka wystawił Lubomira Lubenowa, który zagrał lepiej niż zazwyczaj, ale nie jest to na pewno jego pozycja i raczej z tego pomysłu trener będzie się musiał wycofać. Do przerwy Arka nie podwyższyła prowadzenia, mimo dużej przewagi i pełnej kontroli gry. Dodajmy w tym miejscu, że w składzie zabrakło dziś nadal indywidualnie trenujących Marcina Wachowicza i Michała Płotki, Dariusza Ulanowskiego, który ma problem z pachwiną oraz Josepha Mawaye, który również narzeka na drobną dolegliwość i wczoraj także trenował indywidualnie.

Druga połowa to niemal odwrotność pierwszej. Niespodziewanie to Zawisza prowadził grę, a im więcej nowych piłkarzy pojawiało się w Arce, tym ta przewaga była większa. Dobrze spisywał się aktywny Rybski, który z kolegami często krótkimi podaniami ogrywał gdyńską młodzież. Gra Arki totalnie posypała się po godzinie gry, gdy zeszli Ława i Budziński, a o rozegranie, a w zasadzie jego brak, zadbali Mrowiec i Burkhardt. Nic ciekawego nie pokazał Sakalijew, który w sparingach tureckich zdobył trzy bramki, ale jego można wytłumaczyć brakiem podań. Gdy część kibiców opuściła już trybuny, nie chcąc uczestniczyć w zapowiadanej ewakuacji, Zawisza wyrównał. Świetne prostopadłe podanie za plecy Brodzińskiego i Szmatiuka, precyzyjne uderzenie i zrobiło się 1:1. Czasu na odpowiedź zabrakło, ale byłoby to mało realne, biorąc pod uwagę, że w drugiej połowie Arka tylko raz za sprawą Labukasa zagroziła bydgoskiej bramce.

Dariusz Pasieka mówił ostatnio, że po zimowym transferach na każdą pozycję ma dwóch równorzędnych piłkarzy. Cóż, niestety nie ma. Pierwsza jedenastka wygląda całkiem solidnie, ale poza formacją ataku i bramką na żadnej pozycji nie ma obecnie jakiejkolwiek konkurencji i to może martwić. Problem może się pojawić zwłaszcza, gdy z gry wypadnie któryś ze środkowych obrońców, lecz miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie i Arka w najsilniejszym składzie powalczy już za tydzień o pierwszy wiosną komplet punktów.