Przyczajony tygrys, ukryty smok. Tym określeniem mogą tytułować się przed meczem 8. kolejki I ligi zarówno gospodarze, jak i goście potyczki przy ul. Bukowej. Oba zespoły znajdują się w tabeli tuż za strefą barażową ze stratą jednego oczka do czołowej szóstki. I oba mają apetyt na więcej. Żółto-niebiescy w poprzedniej kolejce przegrali u siebie z Odrą Opole w sposób co najmniej bezsensowny, więc teraz tym mocniej będą szukali rehabilitacji. Stojące przed nimi zadanie nie należy jednak do kategorii łatwych, bo najbliższy przeciwnik gdynian zrobił wyraźny postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu i w tym momencie jest groźny dla każdego. Zapowiada się bardzo interesujące popołudnie. W niedzielę o 12:40 Arka gra w Katowicach z GKS-em.

,,Gieksa” skończyła poprzednie rozgrywki na 8. lokacie w tabeli. Biorąc pod uwagę, że startowała do nich z pozycji beniaminka, a w rundzie jesiennej borykała się z poważnymi problemami z grą w defensywie, należy uznać ten wynik za pozytywny rezultat. Przy Bukowej rozbudził on chrapkę na walkę o awans w kolejnej kampanii – a już na pewno na finiszowanie w strefie barażowej. Katowiczanie w okresie przygotowawczym wyskoczyli na trzy dni na Słowację, wygrali tam dwa sparingi z miejscowymi drużynami i wrócili na Górny Śląsk. ,,Gieksę” latem opuścili Danian Pawłas i Hubert Sadowski, ale przede wszystkim (biorąc pod uwagę wpływ na grę zespołu) Arkadiusz Woźniak, który zdecydował się wrócić do ukochanego Lubina, oraz autor 11 goli w poprzednim sezonie Filip Szymczak, którego wypożyczenie z Lecha Poznań, jak wszystko w życiu, dobiegło końca. Próba załatania dziury po 20-letnim napastniku Jakubem Arakiem wzbudza co prawda niekontrolowane salwy śmiechu, ale już sprowadzenie Marcina Wasielewskiego z Niecieczy na prawe wahadło i wypożyczenie z Zagłębia Lubin 20-letniego utalentowanego Daniela Dudzińskiego do środka pola wygląda zupełnie rozsądnie. Cała trójka nowych piłkarzy została umiejętnie wprowadzona do wyjściowej jedenastki przez Rafała Góraka, który pracuje w Katowicach już od ponad trzech lat, doskonale rozumie śląski charakter i prowadzi GKS z ogromnym wyczuciem, przez co ta drużyna kroczek po kroczku notuje regularny progres. Na potwierdzenie tych słów podkreślmy, że popularni ,,cyganie” znajdują się w tym momencie na 7. miejscu w tabeli z identycznym bilansem spotkań, co Arka. W ostatnich dwóch kolejkach nie stracili gola, zainkasowali w tych potyczkach cztery punkty i pomału robią swoje, budując w ten sposób solidność, z której nie jest tak łatwo ich wytrącić. Górak preferuje ustawienie z trójką obrońców i wahadłowymi – z tym, że w przypadku żółto-zielono-czarnych ten defensywny tercet (Bartosz Jaroszek, Arkadiusz Jędrych oraz Michał Kołodziejski, ale ten ostatni pauzuje za kartki i w niedzielę w jego miejsce na murawie pojawi się Grzegorz Janiszewski) gra naprawdę blisko siebie i można go określić jako mocno skonsolidowany, za to piłkarze na bokach boiska (Wasielewski oraz Grzegorz Rogala) są ustawieni bardzo szeroko i ciąży na nich pełna gama obowiązków defensywnych oraz ofensywnych. Środek pola katowiczan tworzą Marcin Urynowicz i Dudziński, a za kreowanie sytuacji podbramkowych odpowiada ofensywne trio w osobach doskonale znanego w Gdyni Adriana Błąda (w niedzielę prawdopodobnie wróci do podstawowej jedenastki po urazie), Araka oraz zdobywcy trzech bramek w tym sezonie Patryka Szwedzika. Dostępu do bramki GKS-u strzeże natomiast Dawid Kudła. Wydaje się, że kluczowe dla wyniku w niedzielę będzie wygranie rywalizacji w drugiej linii – centralny sektor boiska często jest przez podopiecznych Góraka zagęszczany, a wahadła pracują przez 90 minut w sposób niezmordowany. Jeżeli Arkowcy wykażą większą dynamikę w tej strefie, będą zbierać drugie piłki, momentami podejdą bliżej bramki Kudły wysokim pressingiem, a przede wszystkim pokażą więcej ruchu bez piłki na trzydziestym-czterdziestym metrze od bramki rywala, to nie powinni się martwić o zbudowanie sytuacji podbramkowych. Dla żółto-niebieskiej defensywy najważniejszą misją będzie natomiast przypilnowanie Szwedzika, bo 20-latek lubi uśpić obronę przeciwnika, po czym nagle wyskoczyć jak diabeł z pudełka i znaleźć się w idealnej sytuacji. Poza pauzującym za kartki Kołodziejskim Górak ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Nie ma natomiast wsparcia kibiców, bo fani ,,Gieksy” prowadzą bojkot przeciwko prezesowi Markowi Szczerbowskiemu. Na wyjazdach ,,cyganie” pojawiają się w dobrej liczbie, ale spotkania na własnym boisku celowo odpuszczają. Frekwencja w niedzielne popołudnie nie powinna więc przekroczyć kilkuset głów.

Katowiczanie w poprzednim sezonie napsuli Arce sporo krwi. Przy Bukowej gdynianie wygrali co prawda 4:2, ale dwukrotnie na prowadzeniu byli wtedy gospodarze, a żółto-niebiescy musieli gonić wynik. Ostatecznie wygraną dały im gole Olafa Kobackiego w 85. minucie i Marcusa da Silvy w drugiej minucie doliczonego czasu gry. W konfrontacji rewanżowej wydawało się, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza uciekną spod topora w analogicznym stylu, bo Karol Czubak dał Arkowcom prowadzenie 2:1 w 89. minucie. Szaleństwo Wojciecha Mycia, który wskazał na wapno po czystym wygarnięciu futbolówki Marcinowi Urynowiczowi przez Pawła Sasina w siódmej doliczonej minucie, zabrało jednak żółto-niebieskim pełnię szczęścia, ponieważ chwilę później ,,jedenastkę” na gola zamienił Arkadiusz Jędrych (co ciekawe, tym razem Myć pojawi się w wozie VAR). Mamy nadzieję, że wspomnienie tamtych wydarzeń (przypomnijmy, że finalnie gdynianom tych dwóch punktów zabrakło do awansu) urodzi w piłkarzach Tarasiewicza dodatkowe pokłady sportowej złości i chęci rewanżu. Powinna być ona tym większa, że tydzień temu Arkowcy przegrali z Odrą Opole starcie, którego absolutnie nie mieli prawa przegrać. Trzeba zrobić wszystko, żeby powetować sobie to niepowodzenie. Gdynianie mają swoje problemy – deficyty dynamiki, ruchu bez piłki, pomysłu na sforsowanie zasieków obronnych rywala, wyczerpanie działających w poprzednim sezonie schematów i brak opracowania nowych – ale to wszystko należy zostawić za sobą, tchnąć w swoje poczynania boiskowe witalność i energię, a dzięki temu bić się o szalenie ważne trzy punkty. W konfrontacji z Odrą trzecią żółtą kartkę w sezonie obejrzał Janusz Gol i on jako pierwszy spośród Arkowców w tych rozgrywkach jest zagrożony przymusową karencją. W tym momencie do dyspozycji Tarasiewicza jest jednak cała kadra. Do zdrowia wraca Kacper Skóra, który w tygodniu zagrał w przegranym 1:2 sparingu z reprezentacją Polski U-19 (w barwach narodowych występ zanotował Marcel Predenkiewicz). W tej potyczce uczestniczyli gracze, którzy na co dzień nie stanowią fundamentu pierwszej jedenastki Arki. Wątek oszczędzania sił przez zawodników podstawowego składu niebawem znów będzie bardzo istotny, bo konfrontacja w Katowicach otwiera kolejną serię trzech meczów w tydzień – w czwartek do Gdyni (w ramach Pucharu Polski) przyjeżdża Górnik Łęczna, a w następną niedzielę GKS Tychy. Przy Bukowej żółto-niebiescy wygrywali dotychczas czterokrotnie przy pięciu wiktoriach gospodarzy. Najwyższy czas wyrównać ten bilans.

,,Dziś prawdziwych cyganów już nie ma i do szczęścia niewiele nam brak” – śpiewała Maryla Rodowicz. Miała rację. Nam do szczęścia potrzeba trzech punktów przywiezionych z Katowic w niedzielę. Taka zdobycz pozwoli zanotować w tabeli skok do strefy barażowej, a przede wszystkim podnieść morale i poprawić humory w Gdyni. Ostatnie dni sierpnia zawsze są czasem w pewien sposób nostalgicznym. Wszyscy potrzebujemy ożywczego tchnienia. Jest w Trójmieście taki jeden klub, my kibicujemy właśnie mu!