Leszek Ojrzyński gra zbyt defensywnie - to jeden z głównych grzechów trenera,z którego zresztą się nie chce wyspowiadać. Przynajmniej w oczach wielu z nas. Z dziwnych decyzji jeszcze się spowiada, choć w sposób nieco dziwny. Czasem tego nie rozumiem i żałuję, że w tego typu sytuacjach nie obowiązuje tajemnica spowiedzi .

Ja jednak nie mam do niego pretensji o grę defensywną, nie stricte przynajmniej. Bardziej irytuje mnie, gdzie staramy się odebrać piłkę i jak ją wyprowadzamy po ewentualnym odbiorze. Poza pressingiem (pozorowanym bądź nie) naszego napastnika i ewentualnie "10", reszta bierze się za to - chyba wg homilii szefa - na swojej połowie. I to nie u wrót piekieł, ale praktycznie w środkowym kręgu piekła Dantego, 35-40 metr? Tym samym samym czyniąc sobie piekło, a często schodząc do niższego kręgu poprzez usiłowanie wysłania piłki w kierunku bramy św. Piotra. Swoją drogą - jeden ze znajomych piłkarzy wysłał mi smsa z pytaniem czy trener nie martwi się o "czwórki" swoich wiernych po takich wysyłkach. Warto zwrócić uwagę jeszcze, że Górnik Zabrze z reguły posiada piłkę rzadziej niż rywal, ale wysoko pressuje, po odbiorze wybiera optymalne rozwiązanie i ma efekty. Nie żądam od trenera gry na hurra, bo taką pokazał już w Arce Dariusz Dźwigała i to było zaiste demoniczne ;-)
 
Taka mała pseudoprzypowieść martwiącego się (nie)wiernego Tomasza. Nie chciałby, aby trener spadł z drużyną do ostatniego kręgu piekła. Ten jest dla tych, którzy udają, że znają się na piłce. Nie zapraszam ;-)