Arka Gdynia – Korona Kielce

Poniedziałek, godzina 18:00 – to z całą pewnością najgorszy termin na rozegranie meczu w polskiej ekstraklasie. Stanowi to duże utrudnienie zwłaszcza dla naszych fan clubów, ale nie tylko, co praktycznie w przypadku każdej ekipy przekłada się na ostateczną frekwencję. Nie inaczej było w Gdyni - oficjalna liczba kibiców obecnych na stadionie tego dnia wyniosła 7932 osoby. Samo spotkanie zbiegło się z pierwszą rocznicą tragicznej śmierci naszego młodego kolegi – śp. Roliego, stąd też na płocie zawisły tylko trzy flagi – Roli, Ultras Arka i FC Reda, a także dwa okolicznościowe transparenty. Hucznej atmosfery na stadionie nie było. Po wcześniejszych wojażach w europejskich pucharach ciśnienie lekko opadło, co nie zmienia faktu, że mimo niepowodzenia, sami piłkarze zostali przywitani z należytym szacunkiem. Słówko o kibicach klubu z Kielc, którzy mocno mobilizowali się na ten pojedynek. Ich liczbę (92 osoby) nie nam oceniać. Przyjechał autokar w silnej obstawie policji i później trochę aut. Nic specjalnego – pospinani, wyszczekani i tym humorystycznym akcentem mecz przeszedł do historii.

Arka Gdynia – Śląsk Wrocław

Starcie ze Śląskiem w Pucharze Polski w przeciwieństwie do ligowej potyczki z Koroną Kielce było dużo cięższego kalibru, choć zabrakło tej pikanterii w postaci obecności kibiców gości. Mogło być naprawdę ciekawie pod tym względem, ale przyjezdnych nie było z powodu decyzji wojewody o zamknięciu sektora na wniosek policji. Trudno. Spotkanie pucharowe co prawda cieszyło się mniejszym zainteresowaniem niż wcześniejszy pojedynek w lidze (6548 osób), ale kto był w czwartkowy wieczór na stadionie przy ul. Olimpijskiej nie żałował. Po finale Pucharu Polski, meczu o Superpuchar i dwumeczu z FC Midtyjlland chyba nikt nie przypuszczał, że w tak krótkim odstępie czasu będziemy świadkami kolejnego kosmicznego występu naszych zawodników. Pierwsza połowa starcia z WKS-em zszokowała wszystkich i rywal zza miedzy gratulował już awansu swoim koleżkom z Wrocławia, a tu psikus. Charakterna Arka ponownie stanęła na wysokości zadania i dopięła swego, na przekór tym, którzy już zwątpili. Pod względem kibicowskim mecz ze Śląskiem nie zostanie specjalnie zapamiętany (na Górce cały czas trwają prace nad poprawą dopingu, co dało się w czwartek zauważyć), ale piłkarsko znów piszemy kapitalną historię, za co należą się wielkie brawa.