JESIEŃ 1999
ARKA GDYNIA - ELANA TORUŃ
Zachodziło podejrzenie, że na tym meczu w końcu mogą pojawić się przyjezdni. Mało kto w to wierzył, ale na wszelki wypadek wystawiliśmy zwiad w Tczewie. Ten doniósł iż do Gdyni zmierza autokar Elany. Wiadomość ta oczywiście bardzo nas ucieszyła i w ciągu godziny zebraliśmy naprawdę dobrą bandę. Razem z nami było około 40 chuliganów Polonii Bytom, którzy dzień wcześniej grał w Gdańsku na Lechii. Zbieramy się niedaleko stadionu, tam też atakujemy autokar Elany, w efekcie czego gość z Bytomia wybija im szybę. Autokar się zatrzymuje, jeden z naszych wjeżdża do środka, a Elana przestraszona siedzi z tyłu pojazdu. Niestety jak kierowca zobaczył, jak nadbiega banda, to ruszył z piskiem opon. My wsiadamy w auta i rozpoczyna się gonitwa po Śródmieściu. Następnie czterech z naszej bojówki atakuje autokar, wybijając kilka szyb i mając nadzieję, że w końcu Elana zatrzyma się aby walczyć, ale tak niestety się nie staje. W końcu autokar wyśledziła policja, która rozbraja ze sprzętu torunian i w obawie o ich bezpieczeństwo eskortuje aż do granic Bydgoszczy. My w tym czasie czekamy w ponad 100 osób pod kasami, ale niestety Elanę psy wywożą z Gdyni. Mieliśmy jechać za nimi autami, ale rezygnujemy z powodu eskorty psiarni. Plan został jednak zrealizowany, bo Elana to druga ekipa pod rząd, po Wiśle z Lechią, która została rozbita przed stadionem. Na meczu była z nami Polonia Bytom. Na następny mecz do Gdyni z Kałtykiem Elana już nie przyjechała. Zamiast dostać się jej, oberwał Kałtyk.
ARKA GDYNIA - POLONIA II WARSZAWA
Mecz był zaplanowany na sobotę, a już w piątek zajechały do nas trzy osoby z Warszawy, które zostają konkretnie spite w knajpie. W dzień meczu dojeżdża jeszcze dwóch polonistów, tak, że razem melduje się ich pięciu. Od samego rana wlewamy w nich alkohol. Po meczu suto zakrapiane ognisko, w wyniku którego jeden z nich dwa razy ląduje na grilu. Dwóch polonistów zostaje do niedzieli, a trzech usiłuje w nocy powrócić do domu. Efekt tego jest taki, że jeden z nich wsiadł do towarowego i obudził się na izbie wytrzeźwień, drugi obudził się jakimś cudem w parku... w Tczewie. Tylko jeden dojechał jakoś do Warszawy. Podsumowując, podczas pobytu w Gdyni poszło 16 butelek wódki i około 100 piw, który to alkohol w większości wypili fani ze stolicy.
ARKA GDYNIA - LEGIA II WARSZAWA
Mecz ten miał być zdecydowanym hitem tej rundy w Gdyni, ale ostatecznie nim nie był. Już w piątek zajeżdżają do nas bojówki Lecha Poznań i Cracovii Kraków. Zabawa toczy się w wynajętej knajpie, a potem przenosi się do wynajętego dla naszych gości hotelu. W dzień meczu zbieramy się godzinę przed nim i oczekujemy Legii. Ci wiedzieli, iż nasi działacze wraz z psiarnią wywinęli bardzo frajerski numer i zrobili mecz bez przyjezdnych, ale jeszcze w przeddzień meczu dzwonili, że na pewno będą wraz ze swoimi nowymi sojusznikami z Lechii Gdańsk. Swoją liczbę zapowiadali na 200-300 osób. Nas, wraz z Lechem i Cracovią i Gwardią Koszalin oczekiwało z 200 typa, ale była to doborowa mafia, żądna głów warszawiaków. Jakież było nasze rozczarowanie i wkurzenie, kiedy po telefonie do Legii dowiadujemy się, że ich nie będzie, bo... psiarnia odradziła im jazdę wpajając argument, że najdalej w Tczewie wpadnie terrorka i wyrzuci ich z pociągu. Taka jest wersja legionistów, jak było naprawdę, pozostanie ich słodką tajemnicą. Nasz zwiad w Tczewie widział jednak grupkę legionistów podążającą pociągiem na miejsce zbiórki do Gdańska, okazało się, że na meczu było kilku obserwatorów - partyzantów z Legii. Na meczu wspomaga nas w sumie 70 chuliganów z Lecha, którzy się tak wkurzyli tym co zaistniało, że po pół godzinie meczu opuścili stadion, 30 łowców z Cracovii i około 15 Gwardzistów z Koszalina. To wszystkie ekipy zaprzyjaźnione obecne na tym meczu. Co do Legii, to nie wiemy czy oni są naprawdę debilami, czy też takich zgrywają? Kto na praktycznie umawianą awanturę jedzie pociągiem, kiedy wiadomo, że bacznie obserwować będzie ich wyprawę psiarnia. Czyżby w Warszawie nie było nagle aut i autokarów? Swoją drogą to mogli oni od razu zadzwonić i powiedzieć, że boją się przyjechać, a nie stwarzać niepotrzebne zamieszanie. Z naszej strony błędem było to, że nie wywarliśmy zdecydowanej presji na działaczach, aby zmienili swoją decyzję co do otwarcia stadionu. Każdy wierzył jednak w zapewnienia Legii, że przyjadą.
ARKA GDYNIA - KASZUBIA KOŚCIERZYNA
Z kościerskiego fan-clubu Arki przybyło różnymi środkami komunikacji 100 fanów Kaszubii, którzy prowadzili doping.
SPARTA BRODNICA - ARKA GDYNIA
Tym razem postanowiliśmy zlać chamów za naprężanie się do naszej skromnej ilościowo grupki 8 osób, które tam były w zeszłym sezonie. Wybraliśmy się tam autokarem i autem. W sumie zameldowało się tam 37 osób + 3 Cracovia + 2 Górnik Wałbrzych + 1 Lech + 1 Gwardia Koszalin. Podróż minęła spoko. Po dojechaniu na około godzinę przed meczem zostawiamy autokar na rogatkach miasteczka i w grupkach udajemy się w stronę stadionu, licząc na napotkanie miejscowych chamów. Nikogo, kto nadawał by się do obicia, jednak nie spotykamy, więc z pochowanymi barwami z partyzanta udajemy się na trybunę. Po pewnym czasie na okrzyk "Arka Gdynia" i nasze ujawnienie się ucieka pół trybuny. Jako, że widzimy tam kilka śmiesznych koszulek w stylu: Zagłębie Sosnowiec, Wisła, Lechia Gdańsk, ruszamy za nimi. Goście w koszulkach uciekają poza stadion, a paru chamów lejemy. Dostaje m.in. typ ze straży miasta ,który był po cywilnemu i gość od nas ma potem przez długi czas problem. Musiał płacić temu konfidentowi kasę, aby ta "baba" nie wniosła sprawy do sądu. W około 15 minucie nadjeżdża około 10 z Legii Chełmża, którzy mają zgodę ze Spartą. U jednych jak i drugich oprócz własnych dominują szale Legii Warszawa!!! Ogólnie tym razem miejscowi w porównaniu do ostatniego razu zaprezentowali się śmiesznie. My nic już nie mogliśmy zrobić, bo po naszym ataku psiarnia zaprowadziła nas na sektor przyjezdnych i pilnowała. W czasie meczu robią też rentgen naszego autokaru, z którego wynieśli trochę "drzewa". Jak prowadzili nas do autokaru, doszło do lekkiego zatargu z nimi, bo chcieliśmy uderzyć na miejscowych, którzy rozchodzili się do domów. Potem pod eskortą udajemy się do Gdyni, gdzie balujemy z naszymi gośćmi.
POMEZANIA MALBORK - ARKA GDYNIA
W malborskim fan-clubie Lechii Gdańsk melduje się 80 osób + 5 bojówkarzy Cracovii Kraków. Mecz w Malborku znowu wypadł niestety w środku tygodnia. Z Gdyni jechaliśmy pociągiem, w którym jechała też menda, coś tam stękała, w których to niby mamy jechać przedziałach. Każdy pochował barwy i wszyscy powiedzieli, że jadą na wycieczkę do malborskiego zamku, co też dało pałom do myślenia, bo czegoś takiego nie uczyli ich w szkołach. Podróż mija spokojnie, w Tczewie dosiada się grupa miejscowych arkowców, a przed Malborkiem o biletach przypomniał sobie konduktor - trochę za późno. Na miejscu, jak zwykle w Malborku, czeka na nas brygada antyterrorystyczna, która "kręci z nami film" i odprowadza na stadion. Połowa ekipy zerwała się jednak już na stacji do miasta na łowy, ale nikogo niestety nie udało się spotkać. Przed rozpoczęciem meczu dojeżdża do nas jeszcze kilka aut. Na meczu spokój. W drodze powrotnej w pociągu kasujemy szalik i kaszkiet Lechii Gdańsk gościom, którzy także wracali z tego meczu. W Tczewie większość ekipy wysiada, aby przechwycić flagę i fanów Lechii ze Starogardu Gdańskiego, ale musieli być chyba samochodem. W Sopocie obserwatorzy z Lechii, ale do niczego nie dochodzi.
MKS MŁAWA - ARKA GDYNIA
Tym razem do miasta cyganów nikt się nie wybrał, co chwały na pewno nam nie przynosi.
OKĘCIE WARSZAWA - ARKA GDYNIA
Zero. Bez komentarza!!!
GOPLANIA INOWROCŁAW - ARKA GDYNIA
Na ten wyjazd był zorganizowany autokar, ale wiara dała ciała i przyszło tyle osób, że wyjazd autokarem był niemożliwy. Zbiórkę wyznaczyliśmy jednak na taką godzinę, aby mieć w zapasie jeszcze dwa pociągi w kierunku Inowrocławia. Niestety druga wtopa tego dnia była taka, że większość obecnych pod autokarem obsrała się i pociągiem nie pojechała. Jeśli macie się na drugi raz tak zachowywać, o lepiej w ogóle nie przyłaźcie na zbiórkę. Jak się komuś nie chce jechać, to niech od razu zostanie w domku, a nie wystawia na ewentualny odstrzał reszty. Z Gdyni wyruszamy w 11 osób. Jadą też psy. W Tczewie dosiada się dalszych dwóch od nas, a wysiadają psy. Podróż mija o dziwo spokojnie, nie spotykamy po drodze żadnych innych kibiców. W Bydgoszczy dosiada się do nas 4 chuliganów Lecha Poznań z fan-clubu Piła. Na miejscu czeka na nas miejscowa policja, która zawozi nas na stadion. Zaraz po rozpoczęciu spotkania dojeżdża auto z 4 gośćmi z bojówki Arki. Jest więc nas 18 osób i 4 fanów Kolejorza. Autem z nimi przyjechała także jedna panna. Na meczu trochę dopingujemy Arkę i pozdrawiamy Lecha Poznań. Spokój. Zawiszy praktycznie nie było, bo grali akurat wyjazd w Kowalewie Pomorskim. Po meczu całą grupą zabieramy się z piłkarzami. Stojąc na przejeździe kolejowym widzimy pociąg, którym Zawisza wraca ze swojego wyjazdu. Jak się później dowiedzieliśmy, czekali na nas w 20 osób ze swojej bojówki na stacji w Bydgoszczy. W Sopocie podobno podszykowała się na nas Lechia Gdańsk. Dziękujemy lechitom z Piły za wsparcie nas podczas tego wyjazdu.
POGOŃ LĘBORK - ARKA GDYNIA
Po awanturze, jaką wywołaliśmy w tej mieścinie rok temu, zamknięto na to spotkanie dla nas stadion. My i tak postanowiliśmy tam jechać, aby zemścić się na ochronie, która rok temu dotkliwie nas tam pobiła. Zaczęło się od tego, że grupę 12 pociągowych miejscowe psy zawiozły na stadion w radiowiozie, złodzieje ukradły szalik Arki, po czym półmózgi oświadczyły, że mecz jest bez przyjezdnych i wsadzili naszych do pociągu powrotnego. My zajeżdżamy na stadion w 10 samochodów (około 50 osób) 20 minut przed meczem. Nie widząc żadnych radiowozów, z okrzykiem "Arka Gdynia" lecimy na bramy, przeganiając grupę miejscowych, która była podobna ilościowo. Kiedy jesteśmy tuż pod bramą, ze stadionu wypada niemiła niespodzianka w postaci psów w pełnym rynsztunku. Jeden z nich dostaje rurką po łbie, drugi jest kopany, po czym psiarnia przegania nas aż pod auta. Jedno auto od razu ucieka, drugie robi to także, przy okazji poważnie tratując psa, który stanął im na drodze, a reszta zostaje chwilowo zaaresztowana, ale na całe szczęście po przeszukaniu puszczona. Psy łapią za to załogę auta, które rozjechało tego psa, w wyniku czego złamała mu się łapa i mógł chodzić tylko na trzech. Psiarnia, tak jak rok temu, wyrzuca nas z miasta, chociaż parę aut musi tam jeszcze wrócić, bo w całej awanturze kilku fanów nam się zgubiło. Warto jeszcze wspomnieć o "wspaniałym" zachowaniu fanów miejscowej Pogoni. Kiedy jednego z nas prawie dopadał już pies, tor ucieczki przeciął mu jeden z miejscowych hools i chciał wymierzyć cios w twarz!! Jego cios okazał się jednak za wolny. Za chwile jego i pozostałych dwóch jego koleżków dopadł gość od nas i skopał wszystkich trzech. Okazali się "babami", bo na sam jego widok nie chcieli do niego podbić. Podsumowując, należy stwierdzić, że akcja została źle zaplanowana.
WIGRY SUWAŁKI - ARKA GDYNIA
Na ten wyjazd trzeba było wyruszyć z domu o piątej rano, bo Suwałki są oddalone od Gdyni o 360 kilometrów, a mecz był na 14-tą. Wyruszyłem sam PKS-em, innych chętnych niestety nie było. Na stadion docieram w 30 minucie meczu i zaraz Arka strzela bramkę. Tak jak się spodziewałem, na stadionie spotykam jeszcze jednego od nas, który wyruszył pociągiem o północy w dzień poprzedzający mecz. Postanawiamy, że jak już przyjechaliśmy, to trzeba obwieścić całemu stadionowi, że Arka ma jeszcze wiernych fanatyków. Oczywiście nie kryliśmy się także z barwami, to normalne, że jak już się jedzie na wyjazd, to oficjalnie. Młyn miejscowych był bardzo malutki i wynosił 10 osób. Nagle podchodzi do nas jakichś dwóch sznurków w szwedach i jeden śmierdzi coś, że lubi Legię i że nie podoba mu się moja czapka Arki. Od razu proponujemy im solówki, bo gdybyśmy na nich ruszyli, to ich kolesie z młyna z pewnością ruszyliby na nas. Ci po dłuższym namyśle przyjmują wyzwanie, ale niestety koło nas stał, jak się później okazało, tajniak, który podsłuchał rozmowę i psiarnia zawinęła tamtych dwóch wywożąc ich ze stadionu!!! Po meczu zabierają nas piłkarze i dzięki temu nasz wyjazd nie trwa do południa dnia następnego. Dziękujemy im za to. Nasz doping musiał być trochę słyszalny, bo w Przeglądzie Sportowym napisali o grupce kibiców Arki obecnych na tym wyjeździe.
KAŁTYK REDŁOWO - ARKA GDYNIA
Dzień przed meczem przyjeżdżają do nas pierwsi goście. W sobotę od rana patrolujemy autami Gdynię, jednak śmiecie jak zawsze są niewidoczni. Na mecz większość z nich spóźnia się pół godziny, albo przyjeżdżają taksówkami, a szale zakładają dopiero na stadionie. Doliczyliśmy się aż 9 na 120 osób w młynie!!! Było z nimi także 5-10 z Pogoni Lębork. Nasz młyn to 600 osób + 11 z Górnika Wałbrzych + 6 z Zagłębia Lubin + 5 z Polonii Warszawa + 1 Lech i 2 Cracovia. Na około 40 minut przed meczem 17 chuliganów z Arki wjeżdża w sektor Kałtyku na którym siedziało z 40 osób. Wyganiają oni Kałtyk z własnego stadionu na nasyp kolejowy. Ci co nie zdążyli uciec dostają solidny oklep. Jeden z ich przywódców, niejaki diskopolowiec Oko zajeżdża do szpitala na opatrunek rozwalonego łba. Dwóch z nich ma pocięte nogi, tracą szal Chelsea Londyn i ucho, które odgryza jeden z naszych chuliganów jednemu z ich największych konfidentów. W przerwie meczu lejemy agencję ochrony "Gryf", która była pierwszy raz na meczu i myślała, że na Arkę chodzą takie cioty jak na mecze koszykówki, które dotychczas obstawiali. Większość z nich ucieka, a ten co się najbardziej prężył stracił własną pałkę i był nią linczowany. Potem wiara przebiegła się po nim. Bieg postanowiono kontynuować, aż do sektora Kałtyku, aby tym razem ukarać wszystkich z nich, ale drogą zablokowały psy, z którymi doszło do starcia. Podsumowując, były to już drugie pod rząd bardzo ciekawe derby na Kałtyku. Nasi piłkarze, co już stało się regułą, ograli tych leszczy 2:1. Śmiecie jeszcze przez godzinę siedziały na własnym obiekcie pod eskortą psiarni, a potem, jak mówił jeden z nich, pozamawiali taksówki i odjechali na swoje meliny. Trzeba jeszcze dodać, że na dwa tygodnie przed derbami namierzyliśmy ich pedalskie zebranie, na którym byli sami starzy geje od nich. Zajechało kilka aut z naszą bojówką, w tym także rugbiści i zamietliśmy tymi gejami. Oczywiście nikt się nie postawił, a kilku z nich doznało poważnych uszczerbków na ciele i wyskoczyły im kolejne syfy.
DOLCAN ZĄBKI - ARKA GDYNIA
Na ten wyjazd też niestety nie pojechaliśmy. Wiara od nas doszła do wniosku, że skoro Legia bała się przyjechać bić do Gdyni, to nie przyjadą także i do Ząbek.
STATYSTYKA LICZBOWA JESIENI 1999
GOŚCIE W GDYNI: Gwardia Warszawa 0 Polonia II Warszawa 5 Zatoka Braniewo 0 Chemik Bydgoszcz 0 Kaszubia Kościerzyna 100 Legia II Warszawa zamknięty stadion Granica Kętrzyn 0
WYJAZDY : Sparta Brodnica 37+ 3 Cracovia + 2 Górnik Wałbrzych + 1 Lech + 1 Gwardia Koszalin Pomezania Malbork 80 + 5 Cracovia (środa) MKS Mława 0!!! Okęcie Warszawa 0!!! Goplania Inowrocław 18 + 4 Lech Pogoń Lębork stadion zamknięty Wigry Suwałki 2 Kałtyk 600 + 11 Górnik Wałbrzych + 6 Zagłębie Lubin + 5 Polonia Warszawa + 2 Cracovia + 1 Lech Dolcan Ząbki 0!!!