JESIEŃ 2000
ARKA GDYNIA-BŁĘKITNI STARGARD SZCZECIŃSKI
Na tym meczu zjawiło się 6 fanów gości. Był spokój, bo wiara chodząca na Błękitnych jest fan-clubem poznańskiego Lecha. W takich też barwach pojawili się oni na naszym stadionie. Na meczu byli też obecni fani Polonii Świdnica (fan-club Górnika Wałbrzych). Po meczu na plaży trwała impreza do rana, do czasu odjazdu pociągu do Stargardu Szczecińskiego.
ARKA GDYNIA-KASZUBIA KOŚCIERZYNA
Na ostatni mecz przed długa zimową przerwą zawitało tym razem 18 fanów z naszego kościerskiego fan-clubu, wraz ze swoimi flagami.
KKS KALISZ-ARKA GDYNIA
Inauguracyjny wyjazd w nowej zreorganizowanej III lidze wypadł nam do odległego Kalisza. Został załatwiony autokar, ale część wiary okazała się bardzo nieodpowiedzialna, nie stawiając się na zbiórkę, przez co reszta musiała zrezygnować z autokaru naprędce wynająć mini-autokar. Trzy osoby pojechały także pociągiem z międzylądowaniem w Ostrowie Wielkopolskim, skąd na mecz dotarły wraz z 85-osobową grupą kibiców Lecha Poznań z Ostrowa Wielkopolskiego (zdecydowana większość), Krotoszyna, Śremu i Poznania. Ta grupa, choć towarzyszyła jej obstawa, po wyjściu z pociągu w Kaliszu goni około 15-osobową grupę KKS-u (chyba ich jakaś samochodowa bojówka). W doścignięciu napastników i ich aut przeszkodził w ostatniej chwili ruszający ze stacji pociąg. Po tej akcji miejscowa psiarnia robi nam małą pacyfikację pod płotem, Po dotarciu na stadion spotykamy auto z naszymi z Arki, a także widok naprężających się kaliskich fanów. Najciekawsze wydarzenia rozpoczynają się około 30 minuty meczu, kiedy to na stadion dociera spóźniony transport z Gdyni. Zostają oni naprowadzeni przez telefon na 170 osobowy młyn miejscowych, w który wjeżdżają w około 15 osób. Po odpaleniu w ich kierunku 2 rakietnic, na tej części stadionu wybucha panika i wszyscy pośpiesznie uciekają z trybun. Większość ewakuuje się na boisko. Na rozgonieniu oczywiście się nie skończyło i w sumie wraz z wydarzeniami, które miały miejsce po meczu, 8 kaliszan zjeżdża do szpitala. W ataku tym odbita zostaje flaga Lecha z Ostrowa Wielkopolskiego, którą KKS zdobył podstępem po meczu Lech-Widzew. Oprócz tego zabrane są 2 flagi KKS-u, ale jedną niestety zabiera ochrona. Potargana zostaje też trzecia flaga Kaliszan, W tym czasie do sektora, w którym siedzą kibice Lecha wraz z grupką Arki, oddane zostają strzały z broni na gumowe kule, co powoduje, że nie udaje się wyjechać na boisko. Po dołączeniu atakujących do sektora przyjezdnych, zapanował już spokój, a młyn miejscowych już się nie pozbierał. Mecz opuszczamy 15 minut przed końcem i w 2 busy udajemy się na Lech-Zagłębie Sosnowiec. Mini-autokar z Gdyni gdzieś się zagubił i wiara od nas została sama w centrum miasta. To postanawiają wykorzystać miejscowi, którzy chyba nie mieli dość emocji na dziś i atakują w ok. 40 osób ze sprzętem jego załogę. Kiedy biegną, podjeżdża transport, z którego zostaje wyjęty sprzęt i KKS znowu musi uciekać. Niektórzy ratują się ucieczką przez fosę z wodą (wydarzenia te miały miejsce tuż przy parku). Kolejni fani miejscowych odwiedzają szpital. Po dobrze wykonanym zadaniu, transport odjeżdża na mecz Lecha, a chwilę po tym zaczyna się policyjna obława na gdynian. Na tym bardzo ciekawym wyjeździe zameldowało się nas w sumie 20 osób+2 fanów Cracovii i wyżej wspomniana ekipa Lecha. Dziękujemy naszym przyjaciołom za liczne stawiennictwo. Na Lechu, razem z tymi co dojechali z Gdyni, było nas razem 25 osób. Było też ok. 25 z Cracovii. Kibice KKS-u nazywają siebie buńczucznie "Rycerze Kalisza". Po tym co pokazali powinni zmienić nazwę na "Giermkowie Kalisza".
KAŁTYK REDŁOWO-ARKA GDYNIA
Na tym meczu w sektorze dla przyjezdnych zasiadło 700 osób. Razem z nami były następujące ekipy: Cracovia 16 osób, Lech 8 osób, 9 fanów Polonii Świdnica i po jednym kibicu z Polonii Warszawa i Zagłębia Lubin. Podczas trwania pojedynku odpalamy nad flagami ponad 20 rac, co daje niezły efekt. Nasi futboliści tradycyjnie już zdecydowanie ogrywają tych leszczy, a o kibicach naszych rywali nic nie można napisać, bo ich w Gdyni już od pewnego czasu nie ma, a mecze Arka-Kałtyk spadły do rangi pojedynków np. z Lignomatem Jankowy.
OBRA KOŚCIAN-ARKA GDYNIA
Na ten daleki pojedynek większość osób wybrało się pociągiem. Mecz jechała sobie obejrzeć także gdyńska prewencja. Podróż mija spokojnie, w Poznaniu każdy rozchodzi się na miasto, Policja z dworca informuje nas, że chwilę przed naszym przyjazdem odjechała stąd grupka 10 zamotańców z Legii, udających się na swój mecz do Szczecina. Były to chyba jakieś biedne nurki, bo co stację opuszczali podobno pociąg. Szkoda że nie doszło do spotkania, bo mimo że 2 grupy były z obstawą, na wymianie słów zapewne by się nie skończyło. W pociągu do Kościana, od Poznania na kolejnych stacjach dosiadali się do nas fani Lecha. Na miejscu czeka na nas komitet powitalny miejscowych fanatyków Lecha, a także niestety duży oddział debili, który prowadzi nas w konwoju na stadion, niezbyt rozumiejąc na czym polega zgoda. Po drodze dołącza do nas 7 fanów Górnika Wałbrzych, którym dziękujemy za przybycie. Dojeżdżają także auta z Gdyni i razem jest nas na tym wyjeździe 35 osób. Fanów Lecha siedzących w naszym sektorze i dopingujących Arkę 70 osób. W czasie meczu drobne starcia z ochroną i policją, której jeden ze znanych fanów Lecha pokazuje tą część ciała, która służy do siedzenia, Po meczu część osób wraz z Lechem odjeżdża do Poznania, gdzie na dworcu czekają na nocny pociąg do Gdyni, a kilka osób udaje się z miejscowymi fanatykami Lecha do knajpy, gdzie do północy trwa zabawa i śpiewy. W pociągu dostaje strzały kilku fanów GKM-u Grudziądz, którzy chyba wracali z Poznania z koncertu i demonstracji dla brudasów. Poza tym podróż mija spokojnie. Kanar był w porządku, razem z nim sprawdzamy bilety brudasom wracającym z koncertu i kilku wyrzucamy na kolejnych stacjach Dziękujemy fanom z Kościana za super przyjęcie po meczu a PKP za sponsorowanie podróży powrotnej w pierwszej klasie.
ASTRA KROTOSZYN-ARKA GDYNIA
Ten bardzo daleki wyjazd wypadł nam w środę. W siedem osób udajemy się tam pociągiem. W drodze do Poznania małe problemy z kanarem, ale udało się go przekonać i docieramy w komplecie. Tam dołącza do nas równie liczebna ekipa Lecha i udajemy się razem do Ostrowa Wlkp., gdzie parę godzin spędzamy z miejscowymi fanami Lecha, a następnie wspólnie udajemy się pociągiem do Krotoszyna. Niestety jedzie z nami psiarnia z Ostrowa, a kanar debil zaczyna cwaniakować i stację przed celem większość Lecha musiała opuścić pociąg bo ten idiota uparł się, że dalej nie pojedzie, a łapówki też nic chciał przy sokistach wziąć. W Krotoszynie na stacji znowu pełny oddział psów, jakby zapomnieli, że z Lechem jest zgoda. Zawożą nas na stadion, gdzie część z nas wchodzi sobie za darmo. Tam spotykamy bus z Gdyni z bardzo dobrą ekipą. Szczytem idiotyzmu wykazuje się tamtejsza ochrona, która jest za tępa aby pozwolić nam na wspólne siedzenie z ekipą z busa. Straszyli nas wywiezieniem do lasu. Szkoda, że nie było nas więcej bo my wywieźlibyśmy ich ze stadionu. Po kłótni z tym całym gównem zabezpieczającym mecz i interwencji naszych działaczy w przerwie siedzimy wszyscy razem. Przed rozpoczęciem meczu na skróty przez pola zdążyła dotrzeć ekipa Lecha, która musiała opuścić pociąg. Po meczu dozbrajamy się w sprzęt z budowy i pobliskiego parku i idziemy na autobus miejski do Ostrowa. Powodem uzbrojenia był fakt iż ktoś widział ponoć kręcące się pod stadionem busy z ekipą KKS-u Kalisz. Oczekujemy prawie godzinę na autobus, ale do niczego nie dochodzi. W Ostrowie zaraz mamy pociąg do Poznania. W Jarocinie sokiści wyrzucają praktycznie całą wycieczkę, ale udaje im się zdążyć na pociąg do Gdyni, dojeżdżającą za chwilę osobówką z Łodzi Kaliskiej. Czas do pociągu spędzamy na poznańskim rynku i na dworcu. Podziękowania dla kanara, że bilety zaczął na poważnie sprawdzać dopiero w Sopocie. Na tym dalekim wyjeździe zameldowało się nas ostatecznie 14 osób+ 30 fanów Lecha z Poznania, Ostrowa i kilku z Krotoszyna.
AMICA II WRONKI-ARKA GDYNIA
Na tym meczu głównie samochodami zameldowało się 16 fanów Arki i 14 Lecha Poznań. Mecz odbył się nie tak jak wszystkie trzecioligowe, w pobliskiej wiosce, tylko na pierwszym stadionie we Wronkach. I to chyba wszystko na temat tego wyjazdu.
ZAWISZA BYDGOSZCZ-ARKA GDYNIA
Na ten atrakcyjny, jak na trzecią ligę, wyjazd zostały załatwione dwa autokary. Okazało się jednak, że dwa to za dużo, więc jeden został odesłany, a blisko 80 osób wpasowało się do jednego, którego kierowca był nad wyraz wyrozumiały. Na rogatkach Bydgoszczy tradycyjnie przejmuje nas obstawa, co nie przeszkadza jednak wbiegnięciu na stadion i udaniu się, po pokonaniu ogrodzenia, wprost do sektora Zawiszy. Szkoda tylko, że zdążyło to zrobić jedynie około 20 osób. Zawisza w pierwszej chwili, chyba zaskoczona takim obrotem sprawy, zdecydowanie się cofa, ale kiedy połapali się ze mają około 10 krotną przewagę to zaczęła się wymiana ciosów. W akcji tej głównie pokazali się ich ziomale z GKS-u Jastrzębie, którzy przybyli na to spotkanie w 48 osób autokarem. W walce po stronie strat zapisujemy czapkę Arki i plecak który jednak fani Zawiszy wrzucili potem do naszej klatki, bo była tam tylko zwykła kurtka. Bijatykę przerywa zdecydowany wjazd w sektor policji, która poturbowała kilku gdynian, dwóch musiało skorzystać z pomocy lekarskiej. Na meczu młyn Zawiszy prezentuje się bardzo dobrze, race świece dymne, flaga sektorówka i dużo przyzwoitych flag na płocie. Oprócz wspomnianego Jastrzębia, było z nimi także kilkunastu fanów Łódzkiego Klubu Sportowego. Nas w sumie, po dojechaniu busa, dwóch aut i 15 osobowej grupy z Tczewa, było 110 osób. Towarzyszyło nam także auto Gwardii Koszalin (5 osób). Na meczu telefoniczna ustawka z Zawiszą, która była na początku bardzo niechętna na naszą propozycję, ale w końcu zdecydowali się ją przyjąć. Niestety już prawie tradycyjnie nic z niej nie wyszło, bo ktoś od nas przytulił ze stacji benzynowej wódkę, przez co wycieczka z wiadomych powodów opóźniła się półtorej godziny i w dalszą drogę ruszyliśmy z eskortą. O dalsze urozmaicenie wyjazdu zadbali w Pruszczu Gdańskim nasi przeciwnicy z Gdańska. Wybiegli oni na drogę, w jakieś 50 osób z bardzo konkretnym sprzętem i rozwalili nam praktycznie cały autokar. Zostały w nim chyba dwie całe szyby. Po tym zdarzeniu nasz kierowca w dużym szoku odjechał a Lechia uciekła w przeciwnym kierunku, ponieważ było już słychać odgłosy nadjeżdżającej policji. Niestety 13 z nich złapano, dobrze, że udało im się dogadać i po pokryciu strat, które były duże kierowca wycofał oskarżenie wobec nich. Podsumowując całą akcję - szkoda, że nie mieliśmy żadnego sprzętu (wyczyściła go policja na stacji benzynowej podczas kontroli). Bo wtedy na pewno byśmy próbowali wyskoczyć na drogę. Był to drugi po Kaliszu wyjątkowo ciekawy wyjazd w tej rundzie. Warto jeszcze wspomnieć, że ekipa pociągowa z Tczewa wracała jednym pociągiem z podobnie liczebną ekipą Zawiszy z Laskowic Pomorskich w wyniku czego zdobyli oni szalik GKS Jastrzębie-Zawisza i ponoć stracili Arki (co do starty informacja nie jest do końca potwierdzona).
LIGNOMAT JANKOWY-ARKA GDYNIA
Wyjazd na który musieliśmy jechać koleją 560 kilometrów (III liga!) wypadł znowu w środę. We dwóch pojechaliśmy pociągiem do Ostrowa Wlkp., a stamtąd dwoma autami z miejscowymi fanami Lecha do Jankowych. Jeśli chodzi o samą wiochę to jest tam jeden sklep, boisko leży między dwiema zagrodami, za jedną z bramek jest szczere pole. Ale stadionik posiada krzesełka. Na mecz dojeżdża jeszcze auto z Gdyni i jest nas 6 osób i 6 fanów Lecha z Ostrowa, którym dziękujemy za zorganizowanie dla nas wyjazdu. Na meczu w sumie około 70 osób, trochę dopingujemy Arkę. Powrót z piłkarzami. Problemy mieli fani z Ostrowa, którzy wracali osobno, a jedno z aut próbowali zaatakować ze sprzętem fani z Kalisza, którzy jak się później po meczu okazało przyjechali przyczaić się do Jankowych. Podczas trwania meczu dokonali czynu godnego prawdziwego chuligana, rysując gwoździem jedno z aut fanów Lecha.
MIEŃ LIPNO-ARKA GDYNIA
Zameldowało się nas tam samochodami 27 osób wyjątkowo dobrej ekipy. Duża część się spóźniła bo jakiś oszołom w gazecie przesunął godzinę meczu. Liczyliśmy na możliwość spotkania z fanami ŁKS-u z Włocławka lub z Elaną Toruń bo jest to blisko ale nikt się nie pojawił. Możliwe że ktoś był, ale być może po zobaczeniu naszej ekipy odpuścili. Na tym spotkaniu robimy dobry doping.
GOPLANIA INOWROCŁAW-ARKA GDYNIA
Samochodami i pociągiem zameldowało się nas tam 31 osób. Dziękujemy za przybycie także fanom Lecha Poznań z Koła (22 osoby). Zawsze podczas wyjazdów do Inowrocławia coś się działo, tym razem było nad wyraz spokojnie, Zawiszy nie odnotowano.
WARTA POZNAŃ-ARKA GDYNIA
Ten wyjątkowo atrakcyjny z punktu sportowego mecz znowu zaplanowano na dziwny, termin, bo na środę na godzinę 14. Autokarem, samochodami i pociągiem na ten pojedynek zajechało 100 kibiców Arki. Rozwiesiliśmy dużo flag i prezentowaliśmy się nawet dobrze. Razem z nami było 300 fanów Lecha Poznań. By1i też goście w szalikach Warty, ale chyba jacyś juniorzy tego klubu. Zresztą Lech kazał im zaśpiewać "Arka Gdynia", co też uczynili. Niektórzy z nich mieli koszulki Kolejorza. Po meczu kilka osób zostaje w Poznaniu na imprezie i bierze udział z Lechem w samochodowej akcji na powracającą z Wronek Pogoń Szczecin. Śledzi było 140, większość samochodami. Lech niestety rozminął się z ich główną grupą, mimo, że pojechali za nimi aż 80 kilometrów, ale udało się zaatakować kilka aut, których załogi ratowały się ucieczką. Zdobyto dwa szale MKS-u.
CHEMIK BYDGOSZCZ-ARKA GDYNIA
Tym razem w Bydgoszczy melduje się najlepsza i najliczniejsza załoga w ciągu ostatnich kilku lat. 60 osób dobrej bandy nie miało jednak żadnego przeciwnika, bo Zawisza był w tym czasie w 80 osób na Warcie Poznań. Przyszło kilkunastu obserwatorów z Zawiszy, ale nie chcieli się umówić kiedy ujrzeli naszą załogę. Z nami był fan Arki z pobliskiego Chełmna. Po bramce dla nas odpalamy racę i prowadzimy dobry doping. Szkoda, że tak pechowo przegraliśmy. Po i przed meczem wiara od nas, która przyjechała pociągiem, chodziła sobie w szalikach wkoło stadionu, ale spokój, nikt się nie przyburzył. Pociągiem było około 10 osób z 20 psami.
UNIA JANIKOWO-ARKA GDYNIA
Na ostatni mecz do Janikowa, który jest fan clubem Zawiszy, wybrały się 33 osoby. Załoga samochodowa była dobra, ale przed meczem nie udało się nikogo spotkać, kto wyglądałby na kibica, a po meczu z Janikowa wyeskortowała nas psiarnia, jakimiś bocznymi drogami. Około 10 osób wybrało się na ten pojedynek także pociągiem. Była to słaba załoga, która po wyjściu ze stacji w Janikowie nacięła się niestety na około 40 uzbrojonych fanów Zawiszy, chyba miejscowych. Nasi tracą szalik, kilku dostaje, potem Zawisza cały czas na nich polowała i w większości nie docierają oni na mecz. Na meczu dopingujemy trochę nasz zespół. Miejscowi często na nas bluzgają. W przerwie wychodzimy w barwach w 10 osób dobrej załogi w poszukiwaniu sklepu. Znajdujemy go gdzieś w pobliskich blokach. Pod nim widzimy z 30 miejscowych- ale same żule i jakieś kryminały, nikogo w barwach. Przez moment wydawało się, że będzie gorąco, ale żule nie reagowali na nasz widok. Gdyby byli tam miejscowi z Zawiszy, awantura byłaby pewna.