Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 (Marcus da Silva 13', Rafał Siemaszko 88')
Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Dawid Sołdecki, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz, Yannick Sambea (38' Adam Marciniak) - Marcus da Silva, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (83' Adrian Błąd) - Dariusz Zjawiński (65' Rafał Siemaszko)
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Lasza Dwali - Filipe Goncalves, Ostoja Stjepanović - Kamil Dankowski (46' Andres Gosztonyi), Ryota Morioka (46' Łukasz Madej), Alvarinho - Bence Mervo (81' Kamil Biliński)
Żółte kartki: Zjawiński, Bożok (Arka) - Madej, Biliński, Kokoszka, Pawelec, Stjepanović (Śląsk)
Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 9507
W porównaniu do poprzednich spotkań Grzegorz Niciński był zmuszony do jednej zmiany w wyjściowej jedenastce. Kontuzjowanego Tadeusza Sochę na prawej obronie zastąpił Damian Zbozień, dla którego był to debiut w żółto-niebieskich barwach na boiskach Ekstraklasy. Zespół gości do tego spotkania przystąpił bez kontuzjowanego Augusto oraz oddelegowanego na ławkę rezerwowych Łukasza Madeja.
Początek meczu to tradycyjna gra na "rozpoznanie" rywala z obu stron. Na pierwszą groźną sytuację przyszło nam czekać do 8 minuty. Dalekim wyrzutem z autu popisał się Marcin Warcholak, którego centra trafiła na jednego z obrońców gości. Ten wybił piłkę wprost na nogę Damiana Zbozienia, którego uderzenie w świetnym stylu obronił Mariusz Pawełek. Chwilę później powinno być 1:0 dla Arki. Z prawej strony piłkę dorzucił Zbozień, a będący w 100% sytuacji Michał Marcjanik, uderzył z woleja tuż nad bramką. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 14 minucie na rajd zdecydował się Marcin Warcholak, który został wycięty w polu karnym przez spóźnionego Dankowskiego. Do piłki podszedł niezawodny Marcus, który pewnym strzałem nie dał szans Pawełkowi. Chwilę później swoją szansę miał Śląsk Wrocław, ale uderzenie z rzutu wolnego Alvarinho pewnie złapał Jałocha. W 30 minucie świetnym podaniem popisał się Yannick, który wypatrzył niepilnowanego Szwocha. "Szwochu" mając na plecach trzech obrońców zdecydował się na uderzenie, które było jednak zbyt lekkie i niedokładne. Jeszcze przed przerwą boisko musiał opuścić kontuzjowany Yannick Sambea, którego zmienił Adam Marciniak.
Na drugą połowę goście wyszli z dwiema zmianami. Słabo grającego Dankowskiego i Moriokę zastąpili Łukasz Madej oraz Andres Gosztonyi. W 50 minucie dobrą piłkę z rzutu wolnego posłał Miro Bożok, jednak niepilnowany w polu karnym Szwoch zbyt lekko trącił piłkę, która pewnym łupem padła w ręce Pawełka. 5 minut później ponownie długim wyrzutem z autu popisał się Warcholak, a uderzenie nabiegającego Zjawińskiego na rzut rożny sparował bramkarz gości. Do piłki ustawionej w narożniku boiska podszedł Szwoch i zagrał przysłowiowe "ciasteczko" na nos Zjawińskiego. Napastnik Arki nie trafił jednak czysto w piłkę, która ostatecznie wylądowała za linią boczną. W 65 minucie kapitalnym zagraniem na wybiegającego Marcusa popisał się Mateusz Szwoch. Mający przed sobą tylko Mariusza Pawełka - da Silva posłał pewnym strzałem piłkę do siatki, jednak sędzia liniowy dopatrzył się (5-centymetrowego ?) spalonego. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego ostateczny cios zadał Rafał Siemaszko. Po dobrze bitym rzucie rożnym, fatalnym wybiciem popisał się Łukasz Madej, który posłał piłkę wprost pod nogi Siemaszki. Rafał w swoim stylu mocno huknął z pierwszej piłki i nie dał szans Pawełkowi.
Po wygranej ze Śląskiem Wrocław, Arka kontynuje passę 12 meczów bez porażki przed własną publicznością przez co stadion w Gdyni stał się prawdziwą twierdzą. Teraz czeka nas wyjazd do Warszawy, gdzie w komplecie musimy wypełnić sektor gości i głośnym dopingiem poprowadzić żółto - niebieskich do zwycięstwa. WSZYSCY DO WARSZAWY!